niedziela, 20 listopada 2011

Krowa Kalego, czy krowa Masajów?


Miało się ukazać coś zupełnie innego (o znikających na Obserwatorze artykułach), lecz w związku z powieszeniem się na ogłoszenia, ukazuje się coś innego. 
Będzie pogadanka, jak z małym dzieciakiem*, czyli ważne pytania i trudne odpowiedzi.


Kalego, dość prostodusznego przyjaciela Stasia i Nel, cechował równie prostoduszny sposób odróżniania dobra od zła. Różnicę tę objaśniał Kali za pomocą krów i przenoszenia prawa własności, który urąga współczesnym standardom, czyli: Ty podpieprzysz – dobrze, Tobie podpieprzą – źle.
Ten prostoduszny sposób wszedł tak głęboko w społeczną świadomość, że nawet małe dziecko śmieje się z takiej moralności. No proszę - nawet małe dziecko wie, co w nim nie gra. A co tak dziecku nie gra? Podwójny system oceny,  zwany potocznie moralnością Kalego. W tym zupełnie prostym wyrażeniu chodzi o rzecz, której przeciwieństwo rodzice starają się wpoić swoim pociechom. O co się starają? – żeby ich dzieci zawsze pamiętały: Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. Czy Obserwator zna tę zasadę? Antropolog kultury z pewnością słyszał o podwójnej moralności i przeczytał nie tylko „W pustyni i w puszczy”, ale nawet „Moralność pani Dulskiej”. Co innego jednak w ogóle umieć czytać, a coś kompletnie innego – umieć czytać ze zrozumieniem (osobny temat u My/Naczelnej).
Wychowanie (a dobre wychowanie w szczególności) polega na tym, że staramy się, aby nasze pociechy wyszły na ludzi i nie robiły innym tego, czego same nie lubią. Czego dzieci nie lubią i co dziewczynki (szczególnie te miłe i wrażliwe) wprawia w rozpacz i rzewne szlochanie? Nie lubią, jak się je obmawia, plotkuje na ich temat, wygaduje przykre rzecz itd. Na tym właśnie polega wychowanie, żeby ich nauczyć niekrzywdzenia innych obmową. Bo dorosłym, nawet jak są już zupełnie dorośli, o czym miłe wrażliwe dziewczynki powinny wiedzieć, też jest przykro. Nikt nie lubi być tematem drwin, szyderstw i ironii. Nikt nie lubi, gdy 10-ty anonimowy pisze o nas przykre rzeczy. Naprawdę, Pani Redaktor… Czy tu, czy na Pani Obsrywatorze, ludzie zostają tak samo obsrani. Proszę tylko spojrzeć – dwa wpisy, dwa tylko granaty w dwa sedesy i całą Cię, Miła Dziewczynko, ochlapało. Na tyle jesteś obryzgana, że jest jej przykro, a ochrony swoich dóbr będziesz dochodzić przed sądem.
Inny i jeszcze ciekawszy stosunek do krów wykazują Masajowie. Poza imponującym wzrostem, skłonnością do podskakiwania i wrodzoną śpiewnością, Masajowie wykazują ciekawą moralność, która przy prostoduszności Kalego, może przyprawiać wręcz o zachwyt. Zachwyt dla ich kunsztu w wpieraniu własnej winy. Masajowie nigdy nie kradną krów innym plemionom. Może ciężko w to uwierzyć, bo Masajowie łamią siódme przykazanie tak, jak wszystkie ludy świata. Masajowie ukradną swoim braciom wszystko, ale nie krowy. Czemu? To bardzo proste – Masajowie wierzą, że dobry Bóg podarował im kiedyś wszystkie krowy i wszystkie krowy na świecie należą do nich i tylko do nich. Masaj nie kradnie przecież czegoś, co i tak tylko do niego należy.    
Antropolog wyższej kultury z pewnością o Masajach słyszał. Być może (nie da się tego wykluczyć, a powieszenie ogłoszenia mogłoby to nawet potwierdzać), że My/Redakcja doznała kiedyś objawienia i sądzi, że jej i tylko jej dobry Bóg pozwolił na wolność słowa i nieskrepowane wyrażanie sądów. Tylko ona może wskazać temat i osobę, na której temat można sobie śmiało i bez krępacji narobić. Ona i tylko ona wskazać może – komu i co się należy od niej i jej zmoderowanych komentatorów. Niedawno za Wolterem napisała, że przyświeca jej/Im zasada, aby umierać za prawo wyrażania wszystkich poglądów.
Dobre! I trzyma się kupy. Jeśli ktoś z Was, Szanowni Komentatorzy, obsrał kogoś u niej na Obsrywatorze, to wiedzcie, że Ona, jak tam Was wtedy moderowała, gotowa była umierać, za Wasze prawo do obsrania. Gdybym ja chciała Ją obsrać na jej Obsrywatorze, to Anka/My/Naczelna też byłaby gotowa wykitować za moje prawo do wypróżnień. Co innego-tu. Nie, nie - tu nie mogę. Tu sąd i zamknięcie do ciupy.
Nim ona za to moje prawo umrze, mogłaby przynajmniej wyjaśnić, w którą stronę jej bliżej. Krowa Kalego, czy krowa Masajów? 
Podpowiem: jeśli u niej - Krowa Masajów, tu - Krowa Kalego.    

* uwaga o pogadance z dzieciakiem może być zupełnie chybiona. Równie dobrze może być, że „Gadał dziad do obrazu”.

11 komentarzy:

  1. Naczelna sie obraziła i poszła sie poskarżyć ..żałosna baba

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwaga, co by nikt nikogo do sądu nie podał. Nie musi być nazwiska osoby, którą się obraża. Bo można bez problemu udowodnić, że każdy wie o kogo chodzi. Organy ścigania nie mają przecież problemu z dotarciem do IP. Nie bronię nikogo i nie opowiadam się za osobą, o której są te posty. Warto jednak pamiętać, że czasem od zabawy, do sprawy w sądzie jest bardzo blisko.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przestań straszyć, bo od straszenia są duchy.

    A jak posty wychodzą ze szkolnej biblioteki albo z Domu Kultury (a wychodzą)to do kogo należ IP; do dyrektora, czy może sprzątaczki. Przeczytaj uważnie powyższy tekst i przemyśl, czy autor nie ma racji!

    OdpowiedzUsuń
  4. i krowa Kalego i krowa Masajów, bo to święta krowa

    OdpowiedzUsuń
  5. Żeby tak jeszcze wszyscy to zrozumieli...

    OdpowiedzUsuń
  6. Aktualności
    14.11.2011 -Podsumowanie minionego weekendu na drogach piskiego powiatu(http://www.warminsko-mazurska.policja.gov.pl/kpp_pisz/index.php)

    Od czwartkowego popołudnia na terenie naszego powiatu policjanci przeprowadzali wzmożone działania prewencyjno - kontrolne “Bezpieczny Weekend Listopad 2011r.” Celem działań było przede wszystkim zapewnienie bezpieczeństwa i porządku w ruchu drogowym podczas wzmożonego przejazdu pojazdów wynikającego z wyjazdów i powrotów w okresie wydłużonego weekendu oraz utrzymania płynności ruchu na głównych ciągach komunikacyjnych. W trakcie długiego weekendu policjanci zatrzymali 4 nietrzeźwych kierujących, w tym jednego rowerzystę oraz pracowali przy 6 kolizjach.

    Okres tak zwanych „wydłużonych weekendów” charakteryzuje się zwiększonym zagrożeniem bezpieczeństwa i porządku w ruchu drogowym. Przyczynia się do tego głównie zwiększone natężenia ruchu pojazdów na głównych drogach, szczególnie w dniu rozpoczynającym weekend w związku z wyjazdami oraz na zakończenie weekendu, w czasie powrotów. Jak wynika z analizy stanu bezpieczeństwa w ruchu drogowym w dni weekendowe na drogach pojawia się bardzo duża liczba kierujących pojazdami pod wpływem działania alkoholu. Od czwartkowego popołudnia do niedzieli policjanci zatrzymali 4 nietrzeźwych kierowców w tym jednego rowerzystę.

    Nietrzeźwego kierującego z najwyższym w ten weekend poziomem alkoholu w organizmie, policjanci zatrzymali w piątek, około godz. 21.30, na ul. Pionierów w Piszu. 29-letni Karol C. mieszkaniec Ełku mając blisko 2,5 promila alkoholu w organizmie kierował samochodem osobowym marki Volvo.

    Natomiast w sobotę, w miejscowości Pogobie Średnie zatrzymano kierującego VW Passat, 23-letniego Daniela Z. Przeprowadzone badanie stanu trzeźwości wykazało w jego organizmie 1 promil alkoholu, ponadto podczas przeprowadzanej kontroli okazało się, że mężczyzna nie posiada uprawnień do kierowania.

    Tego samego dnia policjanci z Rucianego Nida zatrzymali na ul. Dworcowej nietrzeźwą kierującą VW Passat. Kobieta miała blisko promil alkoholu w organizmie.

    Wszyscy zatrzymani nietrzeźwi kierujący za popełnione przestępstwo odpowiedzą przed sądem. Grozi im kara do 2 lat pozbawienia wolności oraz utrata prawa jazdy na okres nawet 10 lat.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się, że inteligencja nie jest jednak ginącą nacją, że są godni ja reprezentować. Tekst mocny, ale z polotem, zaryzykowałabym stwierdzenie, że porównywalny (z Naczelną) poziom językowy. Trochę szkoda, że trzeba w ten sposób, bo wiadomo co buduje, a co rujnuje, ale w tym przypadku raczej tak trzeba. Znalazła się jedna światła, odrodziła się Ruciańska inteligencja w jednej osobie, przybyło do nas oświecenie z miast. Może trzeba nam było tego wstrząsu? Ile tak będziemy bezrefleksyjnie dreptać tą Aleją Wczasów? Ale nie dajmy sobie wmówić, że jedna osoba znikąd, wie o nas, za nas i jedyna jest zrobić jak trzeba dla nas. Niech idzie Koziołeczek szukać swego Pacanowa. Bo to jej nie powinno być, nie tak zaczęła.

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy, nie obrazaj Koziołka Matołka

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak piszą na innych blogach o krowie Masajów:

    Mazury przed zimą… Zupełnie przypadkowo wszedłem na rodzaj internetowej gazety pewnej damy znanej z Salonu24 jako Voit. Traktuje o tym również poprzedni tekst. Zasłużona ta lewaczka osiadła czas jakiś temu w miejscowości Wojnowo niedaleko Rucianego-Nidy, trochę pokwękała jak to lewacy mają w zwyczaju, opisała nawet swe męki jako pomoc kuchenna – po czym raźno wzięła się za opisywanie okolicy i ludzkich spraw tam się dokonujących. Ktoś kasę jednak wywalił… Jakoś to trwało kilka miesięcy, znosili ją, bo jaki wybór, jak śpiewał Stuhr senior „Śpiewać każdy może – trochę lepiej lub trochę gorzej”. W okolicy wszakże pojawili się inni amatorzy opisywania realiów. I zaczęło ostro dymić! Z tych innych blogów wynika ni mniej ni więcej to, że dawna Voit jest w spokojnej mieścinie i przyległych wsiach tak ceniona, jak grypa hiszpanka, dżuma i cholera razem wzięte. Że kłamie, pomija, widzi czego nie było i nie zauważa co stało się naprawdę, manipuluje i stara zrobić wszystko, by wejść na jaki urzędowy stolec, to jest stały dochód, rzecz dzisiaj nie bez znaczenia. Pięknie – niech hasa ile wlezie, jak była durnowata, tak durnowatą pozostała, problem dążenia do stałego źródła dochodu jestem w stanie zrozumieć. Może nie tymi metodami – ale rozumiem… Problem pojawił się w chwili, w której jak twierdzi inny komentator mazurskiej okolicy policja zatrzymała damę za kółkiem „pod wpływem”. Wieść ma być potwierdzona oglądem policyjnych kronik i zapisków. Nie wiem jak było, mój instynkt byłego zawodowca podpowiada mi, że w takich sprawach lepiej rzecz pięć razy sprawdzić, niż nie uczynić tego i iść lewaczce prosto pod nóż. Czyli narazić się na z góry przegrany proces sądowy. Czy facet, który tę wieść pierwszy podał na swoim blogu uczynił słusznie? Czas pokaże. On swoje wie i pewnie nie musi tego mówić zaraz. Ja wiem natomiast, że przyjaciel Voit, były poseł Celiński, przywalił kiedyś w Warszawie w jakiś element osłony drogi, zwiał z miejsca zdarzenia, by po kilkunastu godzinach pojawić się na miejscowym komisariacie ze śpiewką, że to nie on, ale ta oto doprowadzona pani, dzisiaj trzeźwa jak gwizdek. I dacie wiarę – gliniarze łyknęli gawędę! No w każdym razie tak chyba było, skoro lewaczysko biega po świeżym powietrzu i z tego co wiem konsekwencji nijakich nie poniósł…

    Zatem: odporna to rasa lewackich "panów", oj odporna!

    A gdzie tu prawda? Wyszła. Podobno mocno zawstydzona.

    M.Z.
    Autor: dychalokator o wtorek, listopad 22, 2011 0 komentarze

    OdpowiedzUsuń