Co mają wspólnego
Martin Luther King i Anna Maria Grzybowska? Zdawałoby się że nic: King nie
żyje, bo zginął śmiercią tragiczną. Naczelna żyje choć można uznać, że takie życie
to jedna wielka tragedia.
On był czarnoskórym baptystycznym
pastorem, Naczelna są bladoskórym naczelnym redaktorem.
On – autentyczny przywódca ruchu
na rzecz zniesienia segregacji rasowej w USA, Ona – samozwańcza ciotka duchowa
wszelkich gminnych ruchawek w Rucianem-Nidzie.
On – człowiek, któremu dobrze z
oczu patrzyło, Ona… Nawet przestała publikować własne zdjęcia.
Zdawałoby się,
że wszystko ich dzieli, bo to i czas, i miejsce, i misja społeczna. A co tam
misja, kiedy dzieli ich nawet społeczne pochodzenie. Gdy antenaci Naczelnej z
gałęzi Sapiehów herbu Lis zdobywali kolejne tytuły wojewodów, hetmanów i
kanclerzy, w tym czasie przodkowie pastora zajadali się kolejnym białym misjonarzem
w Kongo lub Gabonie, ewentualnie nucąc soul zbierali bawełnę na rozległych
polach Alabamy. Pomimo ewidentnej różnicy płci, dzieli ich nawet uroda. Choć w
pastorze Kingu trudno byłoby się zakochać od pierwszego wejrzenia, to przecież z
jego oczu nie bije ten żółtawy blask cechujący osobniki przejawiające
skłonności sadystyczne.
A jednak są i uderzające
podobieństwa. M. L. King był doktorem i Anka też mają doktorat! Więcej – on w
1948 r. uzyskał licencjat z socjologii, więc wychodzi, że gdyby się spotkali,
to on, zdjąwszy czapkę, pierwszy powinien się jej ukłonić. To ich łączy. Niestety,
podobieństwo (nawet uderzające) dlatego jest podobieństwem (a nie tożsamością),
że zawiera różnice:
- On obronił doktorat z
systematyki teologicznej, a Ona, poza doktoratem, ma zaliczony
starocerkiewnogermański, ewentualnie słowiański, ewentualnie polonistykę, a w
ostateczności ewentualnie Batorego i/lub Traugutta (zależnie od źródła).
- On bronił go na Uniwersytecie
Bostońskim, a Ona na… Nie pochwaliła się, gdzie miało miejsce to doniosłe dla
dorobku polskiej nauki wydarzenie.
- On napisał pracę pod tytułem: „Porównanie koncepcji Boga w myślach Paula
Tillicha i Henry’ego Nelsona Wiemana”, a Ona… Nie pochwaliła się wprawdzie,
ale czemu nie miałoby być to jakieś dziełko interdyscyplinarne, powiedzmy „Od Gadam ze
starą Halbersztatową do Mój Gawrosz
umie pisać – autoanaliza dysocjacyjnych zaburzeń osobowości na tle
nidzkiej rucianowości ”.
Jego pracę można przeczytać na stronie Uniwersytetu Stanforda, a Jej…
(brak danych)
On popełnił częściowy plagiat, a Ona… brak danych, ale czemu zaraz
podejrzewać, że miałaby coś komuś podpierniczyć?! Czy można podpierniczyć coś,
czego nie ma? Ona wszak wszystkim wisi "Jak stara halka na brzuchu cioci Isi." i ewentualnie może "wyreperować" na 200. Więcej nie, jak zapewnia sam wyreperowany i wskazujący złodzieja. Wskazujący złodzieja, lecz nie plagiatora.
Różnice są
wyraźne, jednak i w nich jest podobieństwo. Martin Luther King miał marzenie i
Naczelna mają marzenie. King marzył, że pewnego dnia ziści się tekst Deklaracji
Niepodległości i wszyscy będą wolni i równi. Marzył, że pewnego dnia dzieci
dawnych niewolników siądą razem z dziećmi ich dawnych panów do wspólnego stołu.
Marzył, że niezgodna z boskim prawem segregacja rasowa zostanie zniesiona, a
ludzie różnić się będą nie kolorem skóry, tylko zaletami i wadami charakteru. Piękne
marzenia miał pastor doktor King.
Marzenia
Naczelnej, choć w innym czasie i przestrzeni, a przede wszystkim skali, też są niebrzydkie.
Nasza redaktor marzy o gminie pięknej i kolorowej. Ta piękna i kolorowa gmina,
marzą Naczelna, ma być również dostatnia i przyjazna. Marzą sobie Naczelna, że
ta gmina mogłaby być zarządzana przez fachowca. Gmina, która będzie takim
kawałkiem Ziemi, skąd nie trzeba będzie wyjeżdżać, ani w której nie trzeba
będzie nikogo o nic prosić. Czy i ewentualnie gdzie (i jeszcze ewentualniej – czym?),
nasza Naczelna chciałaby wyjeżdżać, ani kogo nie chce (i o co?) prosić,
pozostaje tajemnicą Jej pojemnej główki i zasobów magazynu MGOPS.
Podobieństwo
marzeń znów jednak pociąga kolejną różnicę. Przemawiając przed Mauzoleum
Abrahama Lincolna w dniu 28.08.1963 r., M.
L. King kończy swoje wystąpienie nadzieją, że gdy wreszcie ta wolność
przyjdzie, biali i czarni, Żydzi i inne narody, a nawet protestanci i katolicy
wezmą się za ręce i wspólnie zaśpiewają starą murzyńską pieśń – jesteśmy w końcu
wolni!
Jak swój sen o
miodem, mlekiem i przyjaźnią płynącej gminie kończy Naczelna? Beznadzieją, bo
pisze wprost: „I wiem, że dopóki będą nią
rządzili ludzie tacy jak Opalach to będzie tylko sen.” Anafora, bo tak się
ten zabieg stylistyczny nazywa, w wykonaniu pastora doktora Kinga wiedzie ku
rzeczom wielkim i wzniosłym – wezwaniu do zniesienia segregacji rasowej i
pełnej wolności Afroamerykanów. Anafora redaktora doktora Grzybowskiej okazuje
się tylko jeszcze jednym przejawem jej obłąkańczej idée fixe na punkcie nieodwzajemnienia
uczuć przez Jej dawnego „Zbyszku”. Jeśli każdy tekst redaktora doktora niedotyczący
pogody lub jakiegoś zabłąkanego kundelka kończy się burmistrzem, który u Anki
wyziera zza każdej latarni, czyha pod śniegiem i czai się pod opadłym i w porę
nie sprzątniętym liściem, to tę wytwornie z francuska nazwaną idée fixe, można określić swojskim
zajobem, jeśli nie wprost – pierdolcem. Jeśli sny i marzenia o pięknym miejscu
na Ziemi, miejscu dostatnim dostatkiem jego mieszkańców, miejscu przepełnionym
wzajemną życzliwością i onicnieproszeniem, zależą od usunięcia tylko jednego
człowieka, to nie są to sny i marzenia, tylko majaki, omamy i wizje. Wystarczy
tylko wywalić na zbity pysk jednego faceta, a natychmiast zniknie bezrobocie i
gmina… wykorzysta linie brzegowe J. Nidzkiego.
Co redaktorka
z socjologicznym doktoratem miała na myśli pisząc swoje „I have a dream” nawiązujące do zupełnie innego w treści i wymowie
„I have a dream” Martina L. Kinga? Jeśli, jak każdy zdrowy człowiek, nasza pani
redaktor miota się pomiędzy własnym rozumem, uczuciem i pragnieniem, to tych
automiotnięć w kierunku rozumu ma zdecydowanie najmniej. Niezaspokojona żądza i
pragnienie zniszczenia „Zbyszku” krzyżuje się w pojemnej główce z nieskrywaną i
aż karykaturalną nienawiścią. A doktor od socjologii to przecież uczony – ktoś,
kto ma dystans do opisywanych spraw i zjawisk. No chyba, że promotorką pani
Anki była stara Halbersztatowa, a pracę recenzował Gawrosz. Tak jest, ci sami,
co mogli być tematem samej dysertacji. Wtedy dystans uczonej socjolożki
zostanie zdystansowany przez objętość główki i treść tej pojemności.
Rozumowe (i
nie tylko rozumowe) braki w główce socjologicznego doktora widać w innym
tekście. „Walka o stołek” to jest
(oczywiście) ten sam w kółko wałkowany od trzech lat gnieciuch o złym
burmistrzu, którego Naczelna już nie kocha. Z jednej strony On, czyli nieodwoływalny
przez cztery lata lokalny „satrapka” ze swoimi kochankami, szwagrami i luksusem
na koszt gminy. Z drugiej strony Oni – zastraszani, opluwani i zniszczeni przez
„satrapkę”.
Naczelna
wprawdzie w swoich pseudouczonych dyrdymałach „satrapki” z nazwiska nie wymienia,
lecz i po co, skoro wszyscy wiemy, kto zacz? Wymieniając, co taki „człowieczek”
może, a może przecież dowolnie wykorzystywać stanowisko, stwierdza Naczelna, że
„człowieczek” może np. wystosować na koszt gminy niezliczone procesy sądowe w
prywatnych sprawach. Próżno szukać, czego dotyczą wspomniane przez Obserwatora procesy,
jednak pewien pogląd wyrobić sobie można na podstawie psich przemyśleń
Gawrosza. Od przerżniętego przez Naczelną referendum, jedyną szansą na pozbycie
się burmistrza, którego Gawrosz tak nie lubi, są oczywiście wybory.
Kogo wybrać
Naczelna nie podają, bo przecież od czasu, gdy „satrapka” i „człowieczek” dał
jej kosza, dzielna redaktor podają wyłącznie – kogo nie wybierać. Jeden tylko lokalny_patriota podziela w swoim
komentarzu dawną myśl Naczelnej, że powinien to być ktoś spoza kręgu dawnego i
obecnego burmistrza. Bez znaczenia, czy ten patriota to tylko alter ego
Naczelnej, czy jej aż 79 wcielenie. Liczba rozsianych po wszechświecie
pracowników Polo Marketu smarujących do niej listy każe przypuszczać, że
rozdwojenie jaźni to stanowczo za mało pojemne pojęcie. W wypadku gwiazdy
lokalnych mediów spokojnie można mówić wręcz o tej jaźni cudownym rozmnożeniu.
Amen.
Naczelnej austriackie
gadanie (do znajomości angielskiego, francuskiego i wrodzonego ruskiego
spokojnie mogłaby dodać język austriacki) zaczyna się już w pierwszym akapicie,
będącym wstępem do uczonych wynurzeń:
„25 lat temu Joanna Szczepkowska ogłosiła
koniec komunizmu, a grupa zapaleńców wzięła się za reformę samorządów. Założenie
było proste - samorządy faktycznie mają być samorządne, a do tego posiadać
sporą autonomię. Powstały powiaty - twór sztuczny i nikomu niepotrzebny.
Powstały rady gmin wybierane przez ogół mieszkańców i gminy zarządzane przez
burmistrzów i wójtów.”
J. Szczepkowska
ogłosiła ten koniec w dniu 28.10.98 r., z tym tylko, że w ogłoszeniu podała
datę końca – 04.06.89 r. Jakkolwiek nie patrzeć, to informacja opublikowana
przez wolne media jest zadziwiająco zbieżna z faktami! Dalszy ciąg to już
subtelności aparatury pojęciowej, erudycji i wrodzonej chyba omniscjencji naszej
wolnej prasy z doktoratem. Pierwszy dowód siedzi wygodnie i gdacze już w tym
samym zdaniu, gdzie grupka zapaleńców
wzięła się za reformę samorządów.
Najsampierw,
kto to jest „grupka zapaleńców”? Wychodzi, że jest to kilka osób (bo
kilkanaście to byłaby już raczej grupa) ogarniętych wspólnym hobby. Byłoby to więc
kilkoro, powiedzmy, miłośników – amatorów i entuzjastów – wielbicieli, pasjonatów
– fanatyków, a w ostateczności nawet szaleńców, postrzeleńców i wariatów na
punkcie… No właśnie, reformy samorządowej! Można być fanem facebookowego ekshibicjonizmu,
miłośniczką obsrywania swoich wrogów i nawet amatorko – admiratorką bycia
autorką (pamięta ktoś?) nieistniejących książek, które zaraz mają się pojawić w
księgarni i wspomóc domowy budżet naszej Anki – Batorzanki. Czy można jednak
powiedzieć, że za reformę samorządów wzięła się grupka zapaleńców? Można? –
Wszystko można!
29 lipca 1989
r. powstaje senacka Komisja Samorządu Terytorialnego, której przewodzi niejaki
Jerzy Regulski – dyletant z tytułem profesorka. O pomstę do nieba woła fakt, że
ten dyletant na głównego eksperta komisji bierze sobie niejakiego Michała
Kuleszę – ignoranta i nieuka, który przed nazwiskiem też ma (miał – Anka nie odnotowała…
wrócimy) to dziwne „prof.”. 12 września Pan Tadeusz (ten od podawania mu kawy w
Niespodziance, kserokopiarki, wspólnych wypraw w najdziwniejsze rejony Polski
(od Ustrzyk przez Warkę po Wojnowo i życzeń dla Syna) wygłasza expose i
zapowiada, że jego rząd będzie współpracował z sejmem i senatem nad stworzeniem
prawdziwego samorządu terytorialnego. W dwie niedziele później (dokładnie
25.09.89r.) Pan Tadeusz tworzy Urząd Pełnomocnika Rządu do spraw Reformy
Samorządu Terytorialnego. Pełnomocnikiem został wyśmiany wyżej Regulski, a na
jego miejscu w komisji senackiej rozsiadł się niejaki Jerzy Stępień – zero i
kompromitacja w zakresie prawa. Wprawdzie po ćwierćwieczu historia powie o tych
trzech nic nieznaczących gościach, że byli ojcami i budowniczymi podstaw
prawnych samorządu, lecz dzięki
Naczelnej i Obserwatorowi zawdzięczamy wyjawienie, że tak naprawdę była
to „grupka zapaleńców”.
Na tę
okoliczność ma prawo zrodzić się pytanie, czy podczas żadnej ze wspólnych
wypraw z p. Kuratowską, p. Geremkiem i Panem Tadeuszem, gdzieś pomiędzy
Ustrzykami a wychlaniem kolejnej Warki, nie zgadało się o żadnych Regulskich, Kuleszach i innych Stępniach? Czy taki np. Olek Hall, co był osobistym ministrem Pana Tadeusza, nie mógł wpaść choć raz do siedziby ówczesnej już Unii Demokratycznej i zawołać np. tak:
Ustrzykami a wychlaniem kolejnej Warki, nie zgadało się o żadnych Regulskich, Kuleszach i innych Stępniach? Czy taki np. Olek Hall, co był osobistym ministrem Pana Tadeusza, nie mógł wpaść choć raz do siedziby ówczesnej już Unii Demokratycznej i zawołać np. tak:
- Mysza! Nie pytaj o co chodzi, ale
ani Jurek, ani Michaś, ani nawet Jerzyk w ogóle nie pamiętają Cię z
Niespodzianki! Nie pytaj, bo ja sam nie wiem, o co tu chodzi, ale wiedz, że to
tylko grupka nikomu nieznanych zapaleńców od reformy samorządu.
No dobrze,
czepiam się, niech będzie... Autorka głębokiej analizy wad konstrukcyjnych i
personalnych samorządu lokalnego w Rucianem-Nidzie nie musi wymieniać we
wstępie nieznanych nikomu zapaleńców. Wejdźmy więc głębiej w świat dziennikarskiego
warsztatu. Wejdźmy w świat kompetencji Naczelnej, Ich erudycji i tego błysku inteligencji
w brylowaniu pojęciami, przy którym gasną z zawstydzenia lampy przy promenadzie
nad Nidzkim. Doktor socjologii, która kiedyś była radną, już w drugim zdaniu piszą
tak:
„Założenie było proste - samorządy
faktycznie mają być samorządne, a do tego posiadać sporą autonomię.”
Założenie było
proste, piszą Naczelna, a my stajemy jak wryci, czemu nie dodała swojego
zwyczajowego w takich okazjach: „jak
konstrukcja cepa”? Czyżby grupa zapaleńców nie wiedziała, jak skonstruowany
jest cep? No więc cep Naczelnej dopiero z niej wyłazi, gdy pisze o tym prostym
założeniu:
„samorządy
faktycznie mają być samorządne, a do tego posiadać sporą autonomię.
Halbersztatowa
chrząka z zakłopotanym zawstydzeniem nad swą dawną studentką i nie mniej
zawstydzonym z zakłopotania Jackiem. Nawet nic nie mówiący lecz piśmienny za
pomocą klawiatury Gawrosz podkula w skonsternowanej konfuzji swój zażenowany
ogon. I czemu? A temu, że nawet statystyczny Mundek po zawodówce z przeszkodami
i wsparty nawet 50-letnim stażem w branży, miałby kłopot z logicznym rozbiorem
głębokich myśli Naczelnej, gdyby nad taką głębią przysiadł. Jeżeli samorządy
mają być faktycznie samorządne, a do tego posiadać sporą autonomię,
to jakie one, znaczy się – samorządy, mają być?!
Pal licho ten
jej socjologiczny doktorat, ale jeśli rzeczywiście choćby przez pół godziny była
studentką polonistyki, to może trafiła pod drzwi, gdzie na ćwiczeniach omawiano
trudne pojęcie „synonimu”? Może przytknąwszy ucho do dziurki usłyszała, że
polega on (ogólnie mówiąc) na równoważności znaczeniowej wyrazów? Może jakiś Bralczyk wyjaśniał wówczas studentom
różnicę pomiędzy absurdem i nonsensem. Może wyjaśniałby np., że „autonomia” to
zbitka trudnych greckich słów, które w polszczyźnie oddaje się za pomocą
prostego „samorządność”? Gdyby zamiast pod drzwiami była wewnątrz, to może ten
Bralczyk wyjaśniłby Jej wówczas, że jeśli te samorządy miałyby być faktycznie
samorządne, a do tego jeszcze posiadać sporą autonomię, to tak jakby Pani, Pani
Aniu (tu Bralczyk wycelowałby w nią swoją brodę), była w ciąży, ale tylko
trochę… Ale czy to taki Bralczyk pamiętałby Grzybowską?
Dalej jest już
tylko gorzej. Gdy Naczelna piszą ze znawstwem tematu , że „Powstały powiaty - twór sztuczny i nikomu niepotrzebny. Powstały rady
gmin wybierane przez ogół mieszkańców i gminy zarządzane przez burmistrzów i
wójtów.”, to opadają ręce. Powiaty rzeczywiście powstały, z tym tylko że 10
lat później, niż rady gmin, ale kto będzie rozliczał ze znawstwa tematu taką
Naczelną?
Potem opadają
również galoty: „Ustawa samorządowa jest
tak przedziwnie skonstruowana, że burmistrz nie ma nad sobą nikogo.” Wynika
z tego, że jak Naczelna nazwą coś przedziwnym, to takie ono jest – nikomu
przecież w takim R-N nie przyjdzie do głowy zapytać, czemu niemanie przez
burmistrza nad sobą nikogo jest przedziwne i jak się to ma do faktycznej
samorządności i sporej autonomii? A nadto jej 2/3 rajców i odejścia burmistrza w niepamięć,
względnie copółrocznego kalejdoskopu zmian? Tego Naczelna nie objaśniają. Nie
objaśniają, bo i po co, skoro od początku widać, że ekspercka myśl „uczonego” artykułu
Naczelnej streszcza się w tym „satrapce” i „człowieczku”, co nie cofnie się
przed niczym itd., itp, etc…
Jeśli coś w
dalszej części tekstu rzeczywiście kole
w oczy, to taki oto passus:
Co ciekawsze - burmistrzem może zostać każdy, ważne, żeby wygrał
wybory. Jego przygotowanie zawodowe, doświadczenie i umiejętności są kompletnie
nieistotne. W ten sposób wielomilionowym majątkiem zarządza na przykład
bezrobotny były producent gumowych uszczelek do zlewów wspierany przez wuefistę
z wiejskiej szkółki.
Demokracja,
którą Naczelna tak poważajo, wielbio, chronio,
a od pół roku nawet „Żywią y bronią” polega na tym, że taki producent
uszczelek, wsparty przez wuefistę, może zostać wybrany na burmistrza. Może zostać
wybrany wolą większości mieszkańców i wolą tejże większości po czterech latach może
zostać wybrany/ nie wybrany.
Bycie
Obserwatorem polegać zaś na tym, że do występowania w imieniu większości Anka
wybrali się sama. Sama też wybrali się na eksperta. Po podniosłym I have a dream przychodzi czas na
eksperckie Walka o stołek, tylko czy aby
na pewno następca opłaci Anki „Jesteśmy
nie do kupienia”? Nie wiadomo, ale żyć przecież z czegoś trzeba. Gawrosz,
uliczniku sprzedajny! – merdaj ogonem, to będzie na karmę. Bo czym różni się
Gawrosz od Mundka? Nasza Gawrosz jest kolejnym wcieleniem eksperta i ciotki duchowej wszelkich ruciańskich ruchawek.
Wczoraj "Zbyszku" dzisiaj "Leszku" - Obserwator Kto da więcej!
OdpowiedzUsuńW Gawroszowym wcieleniu to ona jest jamnikiem czy kundelkiem?
OdpowiedzUsuńCzyż to nie uderzające podobieństwo?
Usuńhttp://deser.pl/deser/1,97052,6764007,Najbrzydszy_Pies_Swiata_2009___oto_zwyciezca_konkursu_.html
Edmund A. Pomichowski3 marca 2014 07:40
OdpowiedzUsuńZ tego co słyszę, pomoc uzyskali od dr. doc. prof. Anny Gawrosz, Waścicielki pięciu fakultetów, Widać, te z zawodówką, choćby najporządniejsze - im nie potrzebne. Oni stawiają na wykształciuchów po Olecku. Szkoła u Rumuna i zdrowy podejście do życia - nie ma u nich mocnego przebicia. Pozdrawiam.
Tak "nasz INŻYNIER" dworuje z Andzi! Sam podaje, że ukończył zawodówkę w Piszu ale nie pamięta w którym roku i jaki kierunek. Nie chce pokazać też cenzurki. Pewne jest, że ukończył podstawówkę i dwa kursy: kurs na prawo jazdy i kurs obsługi nalewaka do piwa ;-)
Zgadzam się w zupełności....te dwa kursy skończył....zajadłość i mściwość to główne atuty! Na jego miejscu wyrzuciłbym wszystkie lustra z domu, aby własnej facjaty nie oglądać....Dziennikarz bez etykiety! Sprzymierzeńca minionej kadencji....Do Brukseli mądralo!
UsuńE ona w każdym wcieleni to Ni Wydra ni Pies
OdpowiedzUsuńZe mną chodził do drugiej ZSZ w Piszu. Potem zniknął i odnalazł się w Technikum Mech Rolnictwa w Ketrzynie.To był 1972.Rysiek
OdpowiedzUsuńHej, hej, Rysiek, Ty taki bystry jak sam Muńdziuś. A po roku w tym technikum zdał pewnie maturę, po dwóch obronił magisterkę i zaraz potem doktorat. To typowa choroba nidzkich blogerów.
UsuńMuńdziś sam pisał, że ukończył u Cygana kierunek dennikarstwa i od razu został dennikarzem. Dziś jest dennikarzem od dwudziestu czterech lat i jest denny jak echo w studni.
Rysiu, a w tym technikum w Kętrzynie to on tam był nauczycielem prawda?
UsuńTaki P-sor Mongoł
Dzisiaj nasza "zawodowa tajemnica" pobrała w banku świadczenie rodzinne. Zrobiła za to stosowne zakupy, bynajmniej nie dla dziecka, więc stąd ten napływ radosnej twórczości blogerki kryminalistki.
OdpowiedzUsuńAnna G.troszczy się o bezpieczeństwo jakiegoś biegającego psa i poucza urzędnika, a ja byłam świadkiem jak pani Anna G.wczoraj z wielką torbą z napisem Biedronka i małym chłopcem przebiegała przez Ul. Dworcową w Rucianem. O mały włos doszłoby do tragedii, bo chłopiec się zagapił na środku jezdni i w ostatniej chwili przebiegł przed jadącym samochodem. Nieopodal (10 kroków ) było przejście dla pieszych. Uważam to za przejaw skrajnej nieodpowiedzialności a wręcz głupoty. Zamiast pouczać kogoś warto samemu włączyć czasem myślenie. Pies to zwierzę ale człowiek podobno ma rozum?
OdpowiedzUsuńCzłowiek to też zwierzę i czasem ma mózg mniejszy niż ten u psa. I pies i człowiek to ssaki czyli zwierzęta :)
UsuńA mój tatko gadali, że takie ladaco, co to wyrwie się z chałupy i wróci z nieślubnym bękartem to ma mentalność indywidualistyczną (myśli ino o własnej dupie ) i duszę ladacznicy.
OdpowiedzUsuńA może by tak budynek sądu obok Andzi wybudować?
OdpowiedzUsuńA po co budować? W Szczytnie bo najbliżej jest taki przybytek dla Andzi akuratny, a jeszcze lepszy byłby dla niej w Choroszczy lub w Tworkach
OdpowiedzUsuńU "dziennikarz"na "bez fiuta" wystarczy napisać prawdę a nie opublikuje ale za to opluje. Tam tylko kłamstwa i metody jak u Władimira Władimirowicza. Poniżej kilka zdań prawdy i nie opublikował a komentarz na poziomie blogwieprza.
OdpowiedzUsuńTekst poniżej
Munde, Munde, nie ma chyba na świecie większego od ciebie kapusia i donosiciela!!! Ileż ty wysłałeś donosów na różnych ludzi, pomijając czasy U-beckie: na leśników, na straż leśną, na radnych i ich żony, na właścicieli sklepików przy Gałczyńskiego, na skarbnika, burmistrza i wiceburmistrza i wielu , wielu uczciwych ludzi. A pamiętasz jak byłego komendanta potajniacku nagrałeś i zakapowałeć? Wyjątkowe skurw.... nagrywać gości w swoim domu!!! Może te rogate na dole już do wieprza przymiarkę robią, bo wieprz wystawił tablicę żegnając się z tym padołem i odlicza dni kiedy trafi na bakutil. Myślę, że takich jak Dorotea-gotowych plunąć ci prosto w ryj jest w tym miasteczku spora grupa. Życzę ci, żebyś się z tego wylizał ;-)
Szkoda,że nie słyszycie, jaką wieprz agitację w kolejce do lekarza szerzy( pomijam zapach i doznania wzrokowe). Szkoda, że nikt go stamtąd nie wywali na pysk. Nic to, jeszcze tyko 200, coś tam dni..i pożegnamy wieprza.
OdpowiedzUsuńMądrzy się tylko tam, bo wie, że nikt mu spod drzwi u lekarza nie ucieknie.
UsuńU tego specjalisty do którego ów zachodzi, każdy pacjent ma swój własny świat! Jednemu się wydaje, że jest Al Capone, innemu się wydaje, że jest dziennikarzem ;-) Ja natomiast jestem pewny że to prosty The Bil. Niech więc agituje lecz się perfumuje, bo pacjenci doznają zawodu jak lekarz padnie od smrodu!
UsuńSzkoda, że blogwieprz już niedługo pójdzie na bakutil. Czym ja będę straszyć dzieci jak nie będą chciały siłę myć? A tak wystarczy, że rzucam hasło: dzieciaki do kąpieli bo będziecie "pachniały" jak pan tłuścioch z POLO i one "zabijają się" w drzwiach do łazienki.
OdpowiedzUsuńSuczka gawrosz, o przepraszam -grzybka, napisała nowy tekst o 9.20 i od razu pojawiły się o tej godz. komentarze,czyli wniosek, chyba jej pies umie pisać i występuje pod pięcioma anonimami, albo powróciła choroba- rozdwojenie jaźni. Pani metoda jest już tak czytelna i kompromitująca, że żal pani, żal.pl.
OdpowiedzUsuńOpowiadał mi stażysta, że musiał obsługiwać ponad 20 różnych kont , a pierwsze komentarze powstają przed napisaniem artykuliku w tej szkolnej gazetce- tak działa blog "Kto da więcej". A blogereczkę może zamknęli bo dziś miała w sądzie sprawę o katowanie matki?
OdpowiedzUsuńZ nudów człowiek robi rożne rzeczy...
UsuńZa podniesienie ręki na własną matkę powinno być z urzędu dożywocie, Jeżeli jakiś zwyrodnialec katuje własną matkę, osobę, która dała mu życie, to cóż dla niego zaatakować obcą osobę?
OdpowiedzUsuńProszę mi powiedzieć co to za człowiek ta Grzybkowa. Z tego co piszą to miała w sądzie dzisiaj sprawę o pobicie matki. Ludzie...:
OdpowiedzUsuńkogo wy słuchacie,
kogo wy czytacie. To ma by c ta sprawiedliwa?
to ta co nas poucza,
to ta co mowi na koga macie głosować,
to ta co oczernia burmistrza
to ta co mówi jak on ma postępować
to ta co wyśmiewa się z tego że chce on brać ślub,
to ta co ślubu żadnego nie brala a pisze że miala 2 śluby i 2 rozwody.
Proszę opamiętajcie się.
Bijecie własne matki? Myśle że nie a ona tak.
Dno, ostatnie dno Grzybowska
Andzia z doktoratem dwoma magistrami i dwoma mężami szuka telefonu, podobno zgubiła( który to już raz?) Pamiętam ten z wykopu jak relacjonowała kanalizę. Ten ostatni widziany był na Policji jak składał doniesienie o pobicie przez właścicielkę i założyli mu NIEBIESKĄ KARTĘ. Będzie sie działo, będzie zabawa.....
OdpowiedzUsuńOj Niuńdek Niundek one z ciebie sie smieją palancie, bo wiedzą jakiś ty głupi. Żarłeś z koryta, kradłeś garściami a dostałeś kopa w ten świński zad i dlatego kwiczysz!!!!!!! Kogo ty chcesz oszukać wieprzu jeden, nas Ruciańskich wyjadaczy? Spadaj skąd przybłąkałeś sie przybłędo i tam kwicz, bo tu już nic więcej nie ukradniesz a za twoje kapusiostwo i donosicielstwo zapłacisz słono jak dożyjesz, bo mówią że ledwo łazisz gamoniu.
OdpowiedzUsuńPs: ukradłeś dwa wpisy a dziś w miejsce ukradzionych dwa inne-złodziej?
Piszesz o tym tłustym śmierdziuchu, przybłędzie z Białej P, co to ludzi dzieli na "śmierdzących"-dworskich i "pachnących" z chlewu? Jeżeli tak, to wyjątkowa kreatura. Sam się przyznał, że był agentem Piwosza. Agenturę wyssał pewnie z mlekiem ojca?
UsuńTy się kurna ciesz, że łon ledwo łazi, bo śmierdzi w chlewie a nie na mieście. A w chlewie to niech se śmierdzi oby tylko nikogo nie nagrywał i nie kapował ;-(
OdpowiedzUsuńAndzia siedzi, czy ma "grypę"?
OdpowiedzUsuńPonoć internet zgubiła, był różowy i szczupły trochę a trochę nieszczupły. Siedzi teraz na schodach i czeka, może dobry, gruby Edzik podrzuci?
UsuńTłusty śmierdziel nie podrzuci a doniesie-Agent Piwosza
UsuńNo co ty gadasz! Jest zajęta bo ma przeprowadzkę! Widziałam jak brała ze sklepu kartonik po butach. Ponoć dostała apartament w ZK w Sztumie.
UsuńPewnie grypa, bo następna rozprawa w tym tygodniu.
Usuńprzeprowadza sie gdzies, byly ogloszenia na drzewach ,,szukam mieszkania 2 pokojowego lub najlepiej domku z ogrodkiem w ktorym moze zamieszkac piesek nr tel byl podany 885300706 pilne od kwietnia
OdpowiedzUsuńAniu, prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie!!! Stawiam na Shreka Edmundo Antonio Pomichorino
UsuńJak Andzia postawi na tego gamonia to będzie musiała zamieszkać w bunkrze. Ten mściwy człowieczek nigdy nie wybaczy jej tych kilku groszy na jedzenie!
UsuńA kryminalnej Grzybicznej chyba udało się coś "kupić" w Biedronce" i świętuje Prima Aprillis ;-)
OdpowiedzUsuńKryminalna Grzybiczna się cieszą, że w Piszu przywrócą sąd rejonowy. Nie będą musieli jeździć po świecie.
UsuńNo, Pisz to nie to samo co Nida, bo w Piszu jest więcej Biedronek. W jednej to ostatnio "zrobiła duże zakupy" i patrz kurna przez nieuwagę zapomniała zapłacić. Jaja jak berety-zagrychę musiała oddać policjanierom.
UsuńW końcu święta idą, a jeść coś trzeba...
UsuńWywłoka czepia się ojca burmistrza / prawdopodobnie dostała trochę kaski i dostała alkoholowego kopa/. Czy ktoś wie czym zajmował się jej ojciec za komuny, bo chyba nie walką o demokrację ?
OdpowiedzUsuńpanna anja nie walczyła na majdanie , "woli własne podwórko" cytuję jej słowa, bo na Majdanie nie ma Biedronek, to gdzie ona by kradła.
OdpowiedzUsuńPanna anja zaszczepiła swojego "mówiącego" psa. Ciekawego, w której Biedronce można ukraść szczepionkę dla psa? W przeciwnym razie proszę o pokazanie dokumentu szczepienia z pieczątką weterynarza na swoim śmieciowym portalu.
OdpowiedzUsuńŚmierdziel niech się cieszy,że psem zajęła się policja a nie biedronkowa-zakupowa. Ona by go przerobiła na zagrychę i pożarła albo sprzedała a kasę przechlała. Z drugiej zaś strony współczuję pieskowi! Żona uciekła już dawno, potomki zresztą też a pies i tak długo wytrzymał. Doradzałem Śmierdziuchowi, żeby mył się choć raz na tydzień bo pies czuje z daleka a musiało strasznie walić jak biedaczysko urwał łańcuch? Ten "zapach" jest w stanie wytrzymać chyba tylko brudny Hary?
OdpowiedzUsuńKupiłam w Markopolecie taki środek co to usuwa bród i smród. Może by tak Śmierdzielowi psiknąć pod kitę?
UsuńW Lany Poniedziałek umyjmy Śmierdziela!!!!!!!!!!
UsuńProponuję, żeby w imię naszej Małej Ojczyzny spowodować pospolite gminne ruszenie polegające na wykąpaniu cuchnącego brudasa Antoniego Edmuda Pomiśmierdziasa. Zatem należy opasłego, tłustego śmierdziela schwytać i wykąpać w jeziorze-ryb i tak nie ma to nie zdechną a syf będzie przepłukany jak cioci Irci firany ;-)
Ponoć od kilku dni znów jest bezdomna? Widziałam jak błąka się po miasteczku a wygląda jak kloszard: w zimowym płaszczu, zimowych butach i petem w gębie!
OdpowiedzUsuńno to sobie porownajcie , czy ta kobieta kiedykolwiek mowi prawde?
OdpowiedzUsuńhttp://obserwator.org/index.php/gos-naczelnej/48-glos-naczelnej/25201-to-ju-4-lata#yvComment25201
oraz co pisala cztery lata temu też an ten sam temat
http://voit.salon24.pl/177262,z-11-kwietnia-pr
Zadałem Mundkowi pytanie i otrzymałem odpowiedź:
OdpowiedzUsuńMundek!
Nie mieszając w to polityki, bo ja na wybory nie chodzę(ostatni raz byłem 4 czerwca 1998r) chciałem Ci zadać parę pytań jako Kurpiak przybyły do Płyt na początku lat 70-tych(zanim dostałem mieszkanie dojeżdżałem autobusem 50 km), jak to kurna jest, że Ty:
1) jesteś gruby jak beczka, a z innych z nadwagą się śmiejesz?
2) rabowałeś ile się dało, sam musiałem Ci dać w łapę, żeby odwiedzić córkę jak byłeś cieciem w szpitalu!
3) donosiłeś i kapowałeś ile wlazło i mało tego to jeszcze zapraszałeś do swojego domu gości, których nagrywałeś na dyktafon a potem leciałeś do prokuratora a teraz masz pretensję, że ktoś stosuje te same metody?
4) donosiłeś na milicje, że ktoś rozdaje gorzałę wyborczą a sam częstowałeś, byłem tego świadkiem!
5) kupiłeś chatę i grunt pod chatą ze zniżką a innym to wypominasz!
6) od lat żyjesz z naszego bo pobierasz rentę a z tego co widzę to zdrowy jesteś jak koń innym wytykasz, że za nasze !
I mógłbym tak jeszcze ze 100 pytań ale poczekam jak odpowiesz na te 6!!!
Chyba, że Ty wyznajesz jedynie słuszne prawo Mundiego, że jak Mundek ukraść krowę to gut ale jak Mundkowi ukraść krowę to bę!!!
Jerzy Z
Odp:
Do Jerzy Z. - Pierwsza moja zasada jest takka. Wywalić z bloga tępego Kurpiaka. Dwa. Pięć razy o domu pisałem i koszty podawałem. Trzy. Mój beben jest za moje pieniądze a twoich urzędowych knurów za naszą wspólną krwawicę.Za twoją też. Skoro do twojej kurpiowskiej dyni to to samo, to jeb..w rynnę, ale Zdziśka. Moja już pogięta. Cztery. Idea przewodnia jest taka. Wal z rana obuchem kurpiaka. Inaczej nie zrozumie. PLUM> PLUM> Napisz coś jeszcze to ciebie ciachnę, w porzo ? Mundek.
Teraz sam Pan widzisz Panie Jerzy z kim masz do czynienia? W tym miasteczku rdzennej ludności już nie ma. Większość to osadnicy z Królestwa Kongresowego i Kurpiowszczyzny. Zamieszkiwali oni po wojnie pozostawione przez Mazurów gospodarstwa albo przyjechali do wybudowanej fabryki za pracą i pozostali. To często dziś kolejne pokolenie. Ale jak widać zdarzają się też przybysze niewiadomego pochodzenia, takie homo-niewiadomo, którzy przybyli tu kraść, rabować i kapować!!! Ochotnicy ubeckich służb, płatne pachołki, najgorsze ścierwa i swołocz!!! Bo ubek im głupszy tum dla ubeckich dowódców lepszy. Takiemu dałbyś Pan karabin i kazał strzelać to będzie strzelał na oślep. Oni od zawsze żyli i nadal żyją na nasz koszt. Taki tuman nic innego nie umie robić jak podpierdalać a za to ma rentę albo i emeryturę i to wysoką. To jest przykre ale niestety prawdziwe. Porozmawiaj Pan z takim a od razu przekonasz się z kim masz do czynienia, tego gówna nie da się zreformować.
UsuńJurand onegdaj ze Spychowa
Prawidłowo napisał. Czytałem cztery razy ile za działke zaplacił Coś ponad 70 tysiaków.Jakie pytania taka odpowiedź.
OdpowiedzUsuńJaki rozum taka i dedukcja!
UsuńMam przypuszczenie graniczące z pewnością, że autor pytania miał na myśli mieszkanie na Gałczyńskiego a nie działkę na Alei Wczasów, choć ten grunt również kupił w promocyjnej cenie i w dodatku bez przetargu. Podczas gdy w tym samym czasie dużo mniejsze działki 300m dalej na Dworcowej szły w przetargach za miliony.
Ale wizytówka lokalnych wirtualnych mediów:
OdpowiedzUsuńobleśny, cuchnący, zboczony ubek oraz uzależniona, nałogowa złodziejka i kryminalistka. Jedna i druga paranoiczna osobowość ze społeczną fobią. I oni chcą kreować kandydata na burmistrza?
Mój Boże!!! Gratuluję kandydatom poparcia takiego "ELEKTORATU". ORMOGRUBAS, taki tuman, że głąb kapuściany to przy nim geniusz a nazwanie go wieprzem jest obrazą dla wieprza! Wyleniała stara rozwódka, bez prawa jazdy straconego za wódę, złodziejskie łapy i pobicie własnej matki. Gdybym kandydowała na burmistrzę a ktoś taki zachęcał do głosowania na mnie to pochlastałabym się i ze wstydu zapadła pod ziemię.
OdpowiedzUsuńWygląda na to ,że obydwoje zostali porażeni krytyką, milczą!!
OdpowiedzUsuńWzględnie brak funduszy na opłacenie neta?
Balują na Kanarach...
UsuńNasz mondi wrócił i utwierdził mnie, że " leczy się na nogi, bo na głowę już za późno". Teraz swoim wpisem przekonał mnie definitywnie.
OdpowiedzUsuńModlę się za jego zdrowie, to fizyczne również.
UsuńUWAGA MIESZKAŃCY NIDY!!!
OdpowiedzUsuńDo Nidy przeprowadziła się wariatka, chora psychicznie złodziejka!!!
Zamykajcie domy, mieszkania i bramy posesji, ta złodziejka jest bezwzględna. kradnie dosłownie wszystko co jej wpadnie w rękę i da się sprzedać lub zamienić na alkohol. Gdy była młodsza, to żyła z nierządu teraz jest zaniedbana, brzydka i śmierdząca nigdy nie zajmowała się uczciwą pracą-jest oszustką i złodziejką. Cechą charakterystyczną jest zalatujący od niej potworny odór niemytego od miesięcy ciała, noszony nawet latem zimowy oblepiony brudem płaszcz i zimowe znoszone trzewiki oraz wyjątkowej brzydoty zwierzątko-podobno to pies. Uważajcie i gońcie jak burą sukę.
Czy chodzi o tę kryminalistkę, która katowała swoja matkę i dostała kolejny wyrok? Bo jak o nią to cała ulica da jej popalić. Nie chcemy terrorystów, psycholi i złodziei.
UsuńCzyżby Gawrosz metylaku się opił?
OdpowiedzUsuńA gdzie on to ukradł?
UsuńGawrosz, jako wybitny pies śledząco-tropiący, został niechybnie przysposobiony do wyszukiwania wszystkiego, co zawiera ponad 3% alkoholu - stąd pogryzione łydki Mundka P. Żeby zwierzaka poprawnie wytresować, należy z niewinnego psiaka zrobić psa-alkoholika. Wtedy to już z górki.
UsuńJest tylko jedno ale. Taki psi moczymorda nie rozróżnia szlachetnego krupniku od denaturatu, więc od czasu do czasu umoczy pysk nie w tym, co trzeba. Ale nic to. Kto nie ryzykuje, ten nie wygrywa.
Nikt przecież nie podejrzewa Gawroszka, że chciał skończyć ze sobą, bo go kocurek nie wciągnął w ucieczkę.
To tak jak w tych staropolskich przysłowiach:
Usuń"dopóty Gawrosz wódę nosi dopóki otwarta Biedronka" i "Jak Kota Gapcia nie ma to Myszy chce się chlać"
Spoko, spoko, jak Keczupa przekręci to jej główkę ukręci ;-)
OdpowiedzUsuń