sobota, 17 maja 2014

Czego nałykał się Gawrosz?



Co to się tam wyprawia w Wolnych Mediach? – kot zaginął! Gapcia wcięło dokumentnie! (Ogromna prośba) Miesiąc temu zasłużony członek rodziny naszej Naczelnej (zwierzak jest niezwykle ważny – przeszedł z nami nie jedno, piszą Naczelna) zaginął podczas przeprowadzki. Chodzi o to, że 16 kwietnia redakcja Obserwatora wraz z rodziną redakcji Obserwatora zmieniły adres. A Gapcio, tłumok jeden, zagapił się i nie zmienił! Po przeprowadzce redakcja jest w komplecie, a zdekompletowana rodzina – nie. Strata jest tym bardziej dotkliwa, że ten koci jełop to „spory kot”, przez co rodzina Naczelnej sporo straciła na wadze i ilości jej członków. Wprawdzie o zaginięciu Naczelna donosili już wcześniej (Zaginął Gapcio), jednak tekst przeszedł bez jakiegokolwiek echa i odzewu ze strony społeczeństwa obywatelskiego, które Naczelna kiedyś za pomocą Obserwatora stworzyła. Stąd ponowny apel o pomoc w nabrzmiałej sprawie zaginięcia kociego cielęcia.
Co mimochodem się wydało, to to, że od miesiąca naczelny organ tego społeczeństwa działa już pod nowym adresem. Na razie Naczelna nie ujawniają swojemu społeczeństwu swojego nowego przytuliska, ale to tylko kwestia czasu. Nie wiadomo też, gdzie się przeniosła – domek nad jeziorem, strych w oficynie, schronisko młodzieżowe, czy może zaopiekowała się pustostanem?  No i kto pomagał Naczelnej w przerzucie wszystkich gratów, tłumoków z bambetlami i całego zwierzyńca? Czy była to jakaś dobra i dobrze życząca niezależnej prasie dusza, czy może firma powoli specjalizująca w przeprowadzkach/wyprowadzkach naszej pani doktor?


Zaginięcie kociego pierdoły to tragedia rodzinna Naczelnej. Pod względem tej rodzinności Gapcio miał wielką, niewyrażalną w kilogramach wagę. Naczelna piszą: „Ten kot bardzo dużo dla nas znaczy, przeszedł z nami dole i niedole, jest częścią naszej małej rodziny.” Wprawdzie kot mógł mieć już dość przechodzenia z Anką doli i niedoli i po prostu wybrał wolność, lecz nie bądźmy okrutni – wszak w domu wisielca nie wspomina się o sznurze! Nawet jeśli był to kot zupełnie bezużyteczny. Tak jest. Pod względem rodzinnym kot był jak najbardziej członkiem, lecz pod redakcyjnym… Powiedzmy sobie szczerze – Gapcio był nikim. Był zerem. 
Dlatego kocia tragedia to zaledwie namiastka mydlanej opery wobec prawdziwego psiego  dramatu. Oto okazuje się, że Gawrosza – psa, który pisze na naszej Anki łamach, ktoś chciał wykończyć! (Przypadek? Kto otruł Gawrosza?) Psa – literata, Obserwatorowego specjalistę od ZUK-u i psich gówienek, ktoś nakarmił trutką na szczury. Pies wrócił do domu i „runął na bok”, jak piszą Naczelna. Gdyby był to zwykły pies, zapewne upadłby na podłogę, zwalił się na nią lub ścięło by go z nóg (tu: łap). Gawrosz jest jednak żurnalistą – felietonistą i duchowym arystokratą wśród skundlonych jamników, więc nie mógł się przewrócić jak pierwszy lepszy burek. Gawrosz runął na bok… Jak przeżyje i podrośnie, to przy następnym otruciu „ze wzrokiem gasnącym w cierpieniu, runie na bok z łoskotem”, albo jakoś tak. Jakkolwiek ten Gawrosz teatralnie w formie i dramatycznie w treści się na bok nie pierdyknął, to potem piszczał i wił się z bólu. Weterynarz (zapewne znajomy ze stolicy, bo lokalny nie zna tego przypadku) stawia krótką diagnozę – trutka na szczury.

Przypadek? – rozpoczynają swój tytuł Naczelna, a całemu społeczeństwu obywatelskiemu Rucianego wystarcza inteligencji, by pojąć, że to na pewno nie jest żaden przypadek!
Kto otruł Gawrosza? – kończą swój tytuł Naczelna, a nam wszystkim starczy rozumu, aby załapać, że nie pyta, czy w ogóle jakiś ktoś go otruł. Ona pyta wprost – kto?! I tu po raz kolejny dostajemy zdumionego rozdziawu, a wraz z nami (też po raz kolejny) cała cywilizowana i przejęta zgrozą Europa. Któż śmiałby i kto miałby tę świętokradczą czelność, aby wyciągać rękę do dziennikarsko zasłużonego pieska?! Kto w sobie ma tyle tupetu, aby przygotować zamach na członka najbliższej rodziny wolnych mediów – gwaranta naszych swobód obywatelskich?! 

Wprawdzie Naczelna nie wiedzą kto, lecz przecież łatwo się domyślić. Po pierwsze, Naczelna dwa razy piszą, że może to przypadek, jednak Ona nie wierzą w przypadki. Po drugie, na posesji, na której Ona teraz mieszka (no to gdzie Ona teraz mieszka?), są dwa psy, z czego jeden to jej literat, a drugi to pies właścicieli. W obejściu literat lata samopas, a poza obejściem jest na postronku, więc kiedy oni go otruli? – zdaje się zastanawiać nasza Naczelna. Trucicieli musiało być co najmniej dwóch, o czym przesądza zakończenie – „Nie pozdrawiam trucicieli. Anka Grzybowska” Z tego wniosek, i tu jest po trzecie, że literat Gawrosz jest zbyt ważną postacią w niezależnych mediach nie do kupienia, aby misję jego uśmiercenia powierzyć tylko jednej osobie. No samo wychodzi, że musiało być ich kilku…
Dramat utalentowanego psa pogłębia jeszcze styl, w jakim śmierć miała być mu zadana, a właściwie brak jakiegokolwiek stylu. Pies, który potrafi scenicznie „runąć na bok”, powinien też być uśmiercany na jako takim scenicznym poziomie. Nie koniecznie musi to być Shakespeare i trucizna wlewana do ucha, jednak brak jakikolwiek stylu wywołuje grymasy na twarzach wszystkich hycli.    

Gdyby to chociaż był klasyczny arszenik, podany w kaszance przez jakąś wystrojoną w koronki staruchę będącą na usługach wiadomo kogo. Albo żeby to był taki wyrafinowany tal lub polon wtarty w obrożę przez tajne służby wiadomo kogo. Albo chociaż cyjanek w szmince puszczalskiej jamnicy – ulicznicy nasłanej przez wiadomo kogo. Ostatecznie antyczna cykuta podana na podstawie decyzji administracyjnej wydanej przez wiadomo kogo. Ostateczną ostatecznością mogłoby być sprowadzenie Indian znad Orinoko, aby ukatrupili literata kurarą. Byłby to wprawdzie zupełnie już odlotowy odlot, ale miałby w sobie to coś. Bo każdy sposób byłby dobry, ale na Boga – nie trutka na szczury! Owszem, pod pewnymi względami budowy anatomicznej i urody, Gawrosz może się tak kojarzyć. Skojarzenia takie przywodzić może również sama Naczelna, która wykazywała onegdaj słabość do przezwiska (nomen omen) „Mysza”. Jednak pomysł na otrucie za pomocą trutki to skandal, brak elementarnej ogłady i jakiegokolwiek wyrafinowania. Wiadomo, czyjego.
No właśnie, czyjego? Naczelna nie przesądza, jednak ta ewidentna próba morderstwa niezależnego dziennikarza przypomina jej wydarzenia sprzed dwóch lat. A było to mniej-więcej tak: Naczelna wracają z przedreferendalnego spotkania w Krzyżach. Na płocie wita ją plakat z Pinokiem, a na werandzie spłakany Wojtek tuli ciało kota. Tak, tak. Na „kawałku druta” ktoś powiesił jej kota „tricolora” o imieniu Dana… Horror w biały dzień, a właściwie w ciemną noc. Naczelna wracają strudzona z wiejskiego kongresu referendalnego, a tu obelżywy plakat, kot(ka) Dana dynda na drucie i jej spłakane dziecko. Wtedy kot, dzisiaj pies… Czy ten przypadek to już objaw kampanii wyborczej, czy tylko przypadek?
Nie wiem, czy jedno z drugim miało coś wspólnego. Przywołuję tylko z pamięci kolejność wypadków.”, kończy Naczelna swój wstrząsający akapit. Kurara mać!, chciałoby się powiedzieć. Ależ ta dziewczyna ma charakter! Po tym wszystkim, co przeżyła… Heros, nie baba i babka z charakterem! Po takich przejściach niejeden twardziel zacząłby pić. A one nie pije, tylko dalej prawdę o tej gminie pisze. Pisze i przywołuje z pamięci. No to i my przywołajmy, lecz nie z pamięci, a z tego, co napisała.
Opowieść ma swój początek tu, czyli w piątek, 24 lutego 2012 r.  Jest w nie i o płocie i plakacie, jest o Gapciu i Pinokiu, nie ma jednak o trójkolorowym powieszonym kocie Danie, kawałku „druta” i łzach zrozpaczonego dziecięcia. I to nawet w tak lubianych przez Naczelną jej pogwarkach w komentarzach. Można odnieść wrażenie, że nastrój całości jest podniośle świąteczny i zdystansowanie autoironiczny, ale z pewnością nie, że (za przeproszeniem) wisielczy. Zdaje się, że powieszenie na płocie Naczelnej plakatu z gębą Naczelnej tak ją wówczas dowartościowało, że ten euforyczny nastrój zupełnie przyćmił powieszenie kota Naczelnej na werandzie Naczelnej. Gdzież więc wtedy była ta powieszona trójkolorowa Dana? Przecież socjolożka z doktoratem nie odpuści swojemu synkowi żadnej okazji i byle katar czy siniak na kolanie dziecka wywołuje dziesięć wpisów mamusi na jej prywatnym portalu. Odpuściła mu wówczas te łzy? Darowała tulenie kocich zwłok? Nic nie napisała o wstrząsie, jakiego doznał?
Dwa dni później odbyło się referendum, społeczeństwo obywatelskie w ogóle się nie spisało i  Naczelna zgasła. Rzuciła politykę, odłożyła pióro i zajęła najbliższą rodziną (i jeszcze jej bliższym fejsbukiem). Demografowie mówią, że najosobliwsza pod względem liczby urodzeń była jesień ’82. Nagle skoczył nam przyrost naturalny, co wyjaśniono tym, że po wprowadzeniu stanu wojennego, ludzie uciekający od przytłaczającej ich codzienności, zaszyli się w domowych pieleszach, zbliżyli się do siebie i oddali rodzinie. Kiedy Obserwator miał ruję i czy wywołało ją przegrane referendum, to nie wiadomo, ale wiadomo, że w połowie maja 2012 r. obwieściła światu, iż chętnie przygarnie kota (Przygarnę kota). W anonsie jest nawet wzmianka, że ukochana kotka Naczelnej synka zaginęła bez wieści. Widocznie, biedaczka (Naczelna, nie kotka), zapomniała o drucie i synkowych łzach, lecz nie zapomniała, że kot ma być „rudy, czarny, tricolor albo szylkretowy.”  No trzeba trafu, że już trzy dni później (17 maja 2012 r.) Naczelna wita Danę (Witamy Danę). „Dana ma miesiąc, jest niesamowitym tricolorem, wyglądającym jak ofiara szalonego ekspresjonisty.  Mało tego – jest nawet zdjęcie Dany z synem, Reksem i Rudkiem, ale próżno szukać informacji, czy Reks i Rudek nie zagubili się wraz z tym sierotą Gapciem podczas niedawnej przeprowadzki. Może wciąż rezydują w Wojnowie i nic nie wiedzą o Naczelnej nowej rodzinie?
Koty niezwykłe są już z samej swej kociej natury. Nie wiadomo ile mają tych swoich kocich żyć (7 czy 9?), ale wiadomo, że zawsze spadają na cztery łapy. Tak niezwykła osoba jak nasza pani redaktor-doktor, musi mieć równie niezwykłego, czyli zdecydowanie wyrastającego ponad przeciętną niezwykłość kota. Ten kot musi być wprost niezwykły do kwadratu! I jest – dziś minęła druga rocznica zrobienia zdjęcia miesięcznej Dany. Kota tak niezwykłego, że dał się powiesić, aby w trzy miesiące później zrobić sobie zdjęcie jako malutki kotek. I co ta Anka pije?! Czy tego nie mógł znieść już dłużej Gapcio? Czy tym struł się Gawrosz, że aż tak wyplowiał?

24 komentarze:

  1. Mam dobrą radę dla Anki ale na jej blogu "jesteśmy do wydupczenia" mój wpis sie nie ukazuje: Anka Ty pijak dotychczas tradycyjnie bo ze smoczka picie powoduje szybsze upicie".

    OdpowiedzUsuń
  2. Opisane zjawisko to wypisz wymaluj przesunięcie fazowe, rzecz dogłębnie znana fizykom i psychiatrom. Polega to na tym, że osobie będącej w ciągu, zamartwiającej się skąd tu wziąć na następną flaszkę, przyszłość miesza się z teraźniejszością. I odwrotnie. Kiedy nie pije wciąż wspomina najprzyjemniejsze chwile swego życia, więc nie dziwota, że przeszłość rzutuje na odbiór tego co tu i teraz. Takie pomieszanie czasów owocuje nieoczekiwanymi przesunięciami fazowymi właśnie. W drastycznych przypadkach delikwent ponownie siusia pod siebie cofając się w czasie o kilka nawet dekad.
    Zdaje się, że moment ten już nadszedł. Redaktorka szuka butelki ze smoczkiem, a więc.... faza to już ostania.

    OdpowiedzUsuń
  3. To będzie chodziła oszczana jak ten tłusty analfabeta spod 'Łabędzia". On tak śmierdzi, że jak ostatnio odwiedził ośrodek zdrowia to przez tydzień wietrzyli. Ale co tam wytrzymamy: niedługo podobno jedzie do lecznicy dla wieprzy w Ciechanowcu na operację prostaty a zaraz potem za 180 dni na bakutil. Ją zaś ZUK powinien co jakiś czas spryskać szambem z beczkowozu to wtedy będzie pachniała,bo ta ostatnia faza jest w jej przypadku nie do wytrzymania ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ten wiecznie zeszczany, śmierdzacy nalewak do piwska z Piwosza aktualnie zajmuje się nałogami księży. Sam nieraz leżał nachlany w rowie aż mu raz pisuardesa z Warmianki jaj.. obcięła bo nie chciał zeta zapłacić. Posłuchajcie nagrań z sesji jakim głosikiem ten kastrat pieje! Teraz ubecki nalewak sam zadaje sobie pytania i sam odpowiada na temat pijaństwa wielebnych. To ja ci odpowiadam: zastosuj te twoje ubeckie metody, zaproś na wódę, nagraj i zakapuj. Jedyne co potrafisz w życiu robić po tym kursie na ubeka w Kaliszkach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Koty porzucone przez Ankę w Wojnowie zabrali do schroniska, ukochany Ryżowaty czy jak mu tam został u znienawidzonej mamusi. Przecież te zwierzątka też były kawałkiem rodziny pseudo redaktorki. Coś się jej miesza w główce (nie od dzisiaj zresztą). A dlaczego się ona przeprowadziła?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale jaja, ta złodziejka i kryminalistka opublikowała drzewko własnego debilizmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miało być to drzewko "gminnego nepotyzm" a wyszło drzewko "jej debilizmu"

      Usuń
  7. Czyżby Mundzio był zszedł? Cóż to za cisza przed burzą?

    OdpowiedzUsuń
  8. Do A.
    W związku z wywalczoną przez panią leżeniem na styropianie w pozycji horyzontalnej wolnością, korzystam z niej pełną gębą i stwierdzam,że:
    1. okradła Pani Biedronkę
    2. pobiła własną matkę
    3. okradała Pani i wciąż okrada znajomych bliższych i dalszych pożyczając pieniądze i świadomie unikając ich zwrotu
    4. kłamie Pani i manipuluje
    5. pije Pani jak szewc
    6. zwędziła Pani Mundkowi jego ciężko zarobione zaskórniki
    - na tym w skrócie polega moja wolność słowa opierająca się na faktach i nie ma to nic wspólnego z Pani pojęciem "wolności" opierającym się na korzystaniu z półprawd, przekłamań i plotek. Proszę się nie dziwić, że sądy mają dzięki temu pełne ręce roboty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedługo sądy odpoczną. Ta alkoholiczka, złodziejka i kryminalistka pójdzie znowu siedzieć. Szkoda tylko tego Bogu Ducha winnego chłopca, który siłą rzeczy trafi do domu dziecka. Dzisiaj podobno miała kolejną (nie wiem czy to już nie jakaś trzydziesta) za oszustwa i pomówienia. Podobno straciła również słuch i nie słyszała nagrania a Zbynio, Lesio i Tesia olali ją cieplym moczem. Nie dziwię się, pokazywać się w towarzystwie kogoś takiego to kompromitacja i obciach .

      Usuń
  9. Mundziu "na dziś" szuka kliniki gdzie by usunęli mu zaćmę.Wybory blisko a on przecież czekać nie może. Kto będzie nadawał ? Słyszałam taki tekst przed gabinetem Wójcikowej.Moze dlatego nie pisze.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wieprzowi oko pizd. zarosło jak zobaczył swój ostatni osobisty wynik wyborczy: 31 zdobytych głosów. Myśli, że jak operacje zrobią to zobaczy głosów 300? No cóż: jaki rozumek taki wzroczek!

    OdpowiedzUsuń
  11. Spróbujmy sobie wyobrazić, że tą gminą po wyborach zarządzać będzie dwoje najbardziej yntelygentnych, znających się na wszystkim autorytetów, menegerów, ekonomistów: Anna Maria Biedronkowa-Krupnikowa i szczupły wysoki Edmund AntoniPederastoni ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kużwa litości. napisz coś wreszcie do wuja pana bo klapa po same górę na Obesrańcu osrana.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pani Aniu! Prosimy o komentarz wyroku ws. ulotek. Rok w zawiasach to mało czy dużo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniula to teraz zajmuje się raczej cudzymi majtkami. Piszę cudzymi bo swoich podobno nie nosi od kiedy te "kupione" w biedronce zgniły jej w kroku po roku.

      Usuń
  14. Czy można się dowiedzieć o co chodzi z tymi ulotkami, bo chyba nie jestem na bieżąco. Jaki wyrok, dla kogo, za co, o co chodzi????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu chodzi chyba o to, że kiedyś za komuny myśmy roznosili pod osłoną nocy ulotki, żeby w ten sposób walczyć z czerwoną hołotą. Teraz to oni w rewanżu roznoszą te ulotki bo im się demokratyczny ustrój nie podoba. Oni wciąż kochają komunę, stalinowskie pomioty

      Usuń
  15. W odpowiedzi na zakłamane treści:
    Jezuniu, to tylu nas "maluczkich"było bez pracy i nie miało za co zrobić Wigilii a ten trzymał w skarbcu tyle kasy?????????
    Jezuniu, to tyle dzieci w przedszkolu i szkole było głodnych a ten kasę trzymał na koniec roku?????????????????????
    Jezisiczku-mądry gospodarz nie trzyma kasy w skarpecie jak ma głodne dzieci i kupę rachunków do zapłacenia w szufladzie!!!!!!!!!!
    Puszczam u Pani Klepickiej bo ten zakłamany obłudnik z "bez fiuta" nie puści prawdy oczywistej.

    OdpowiedzUsuń
  16. Na ubeckim blogu "bez fiuta" kapomiplewy ogłosił, że walczy tylko piórem. Trudno się z tym nie zgodzić, ptaka stracił już dawno zostały ino pióra ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A rzeczonego ptaka to on w ogóle kiedykolwiek posiadał?

      Usuń
  17. Minęło trzy i pół roku a niedomyte brudasy nadal nie mogą z honorem pogodzić się z porażką. Oni oprócz kapowania nic nie potrafią, nawet przegrywać a ze złości zjadają spod siebie własne ekskrementy-smacznego i miam, miam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Panie Munnku-Pan jest taki gruby Miś i dlatego Pana lubie. Wez Pan raz sie do kupy i wymień Pan te inwestycje GryCyca. Bo ja tak na prawde nie wiem co Cycek tak naprawde zrobił? Bo chyba nie masz Pan na mysli te parę metrów tych komunistycznych czerwonych kwadratowych jak za komuny chodnikowych płytek, które za dwa lata trza będzie wymieniać?Jakie inne inwestycje Cycek zrobił prze 10 lat? i ile balonów zostawił na koncie?-odejmując wszystkie dlugi:te kredyty pozyczki kredyty obligacja urlopowe plazowe i stazowe.
    Raz w zyciu mniej Pan Jaja i raz w zyciu napisz prawdę a wtedy ja i moja rodzina zagłosujem na Pana na Burmistrza bo naszym zdaniem tylko Pan sie nadaje. Reszta to wodorosty i plewy

    OdpowiedzUsuń
  19. Widziałem dzisiaj jak panna z dzieckiem wędrowała do szkoły w Nidzie po cenzurkę. Dziecko miało czystą białą koszulkę, a panna od dziecka również schludnie ubrana. Niby nic, ale warto o tym wspomnieć, bo nie samym brudem człowiek żyje jak to ostatnio się tu o nich pisze. Może idzie ku dobremu? Może, może...

    OdpowiedzUsuń