niedziela, 21 kwietnia 2013

AaaaaaPiecologa z papierami chętnie od zaraz



Analiza składniowa zdania, czyli jego rozbiór logiczny, to taka zabawa, której zasady dzieci poznają w pierwszej klasie gimnazjum. Zaznaczmy, że jest to ten trudny wiek, kiedy słodkie dzieciaczki z podstawówki w Nidzie przeistaczają się z ofiar w rozjuszone gimnazjalne bestie (też w Nidzie). Czy to przez trudności w połapaniu się w arkanach rozbioru zdań (te wszystkie orzeczenia, przydawki i dopełnienia), czy też z przyrodzonej skłonność do agresji, nie wiadomo. Wiadomo za to, że niektórzy gimnazjaliści, już po przebrnięciu przez samą tylko analizę składniową, zaczynają się podczas myślenia jąkać, co z kolei niektórym spośród nich pozostaje na całe życie. Aż strach pomyśleć, co działoby się w gimnazjum, gdyby do programu nauczania wprowadzono coś więcej?
Coś więcej jest wyżej, a na studiach, to już same wyżyny. Kto pamięta, że w pierwszej wersji Naczelna są antropologiem i panią od polskiego (na obu magisterka), ten może mieć pewność, że Naczelna posiadła całą syntaktykę i semantykę w stopniu zadowalającym, a pragmatykę wciąż ćwiczy na czytelnikach. Przyjrzyjmy się, jak to robi, ale na tym elementarnym poziomie. Rozbierzmy coś logicznie na poziomie gimnazjalnej bestii.       
Skandal w kotłowni na Szkolnej - cofnięta gwarancja na kotły! – donoszą Naczelna, a nas już na samym tym wstępie aż przytyka sensacyjność materiału. Pierwszy i najważniejszy akapit (Naczelna dali go na czerwono) leci tak:
        Jakiś czas temu burmistrz Opalach zgodził się na wybudowanie przez firmę Rencraft sp. z o.o. nowej kotłowni na biomasę przy ulicy Szkolnej. Obiekt miał być supernowoczesny, ale już od wbicia pierwszej łopaty wywołał protesty mieszkańców. Jak się okazuje, mieszkańcy mieli rację, a to, co dzieje się przy ulicy Szkolnej byłoby nieprawdopodobne, gdyby nie było prawdziwe.   
Rozbieramy:
- kto? – burmistrz Opalach,
- co zrobił? – zgodził się,
- kiedy? – jakiś czas temu,
- na co? – na wybudowanie,
- przez kogo? – przez firmę Rencraft sp. z o.o.,
- czego? – kotłowni,
- jakiej? – nowej,
- na co? – na biomasę, 
- gdzie? – przy ulicy Szkolnej.
        Prawda, że proste? Zdanie, choć niekrótkie, do trudnych wcale nie należy. Można nawet rzec, że jest proste. Żadnych w nim lirycznych niejasności i Naczelna kroczek po kroczku prowadzą czytelnika za rączkę. Co to jednak byłaby za sensacja i co to by byli za Naczelna, gdyby cały tekst miał się składać tylko z takich zdań?! Dlatego dalszy ciąg prześledźmy już bez analizy, za to z należnymi Naczelnej czcią i uwagą:
Obiekt miał być supernowoczesny, ale już od wbicia pierwszej łopaty wywołał protesty mieszkańców.
Takie zdanie to tzw. zdanie współrzędnie złożone (uwaga!) przeciwstawne. Składa się ono z dwóch zdań, które mogą istnieć obok siebie tzn:
1. Obiekt miał być supernowoczesny.
2. Od wbicia pierwszej łopaty wywołał protesty mieszkańców.
Naczelna wolą jednak uzyskać wstrząsający efekt dramatyczny i poprzez dodanie spójnika ale przeciwstawia sobie oba zdania. Dzięki temu przeżywamy wstrząs typu:
- O Matko! To on jest, czy nie jest, skoro miał być?!
- O Matko! To on nie jest supernowoczesny?!
Napięciowe wibracje czytelnicze przechodzą w traumę po połapaniu się, że jest to właśnie zdanie współrzędnie złożone przeciwstawne. Gdyby Naczelna napisali coś prostszego i mniej frazeologicznie wytwornego, np.:
- Obiekt miał być supernowoczesny, ale to nie żaden obiekt, tylko chałupa wujka Mundka. (o obiekcie), lub
- Obiekt miał być supernowoczesny, ale to przecież badziewie i dziadostwo, jak chałupa wujka Mundka. (o supernowoczesności), lub na koniec
- Obiekt miał być supernowoczesny, ale go nie ma, jak i porządnej chałupy wujka Mundka. (o byciu w ogóle). 
Niestety, Naczelna wybrała intelektualną drogę przez mękę i urodziła zdanie ze znacznie podniesioną poprzeczką logiki:
Obiekt miał być supernowoczesny, ale już od wbicia pierwszej łopaty wywołał protesty mieszkańców.
      Gdzie tu przeciwstawność? – dociekać będą uprzejmiejsi, a ci bardziej szorstcy wobec Naczelnej zapytają wprost – co ma piernik do wiatraka? No właśnie. A przecież jest jeszcze zdanie trzecie („Jak się okazuje, mieszkańcy mieli rację, a to, co dzieje się przy ulicy Szkolnej byłoby nieprawdopodobne, gdyby nie było prawdziwe.”), gdzie nie tylko język polski i logika, ale nawet zwykły chłopski rozum dostaje suchego kaszlu i zadyszki. Dopiero w całości akapit nabiera rumieńców i nie ma siły - przy jego narodzinach musiała słyszeć chóry niebieskie. Rozum wprawdzie szlak trafił, ale ważna jest przecież prawda literacka. Wystarczy tylko całość przełożyć z polskiego na nasze i przeczytać od tyłu, a wtedy samo się wykłada, o co pani od polskiego chodzi:
- co się okazuje? – że mieszkańcy mieli rację,
- w czym mieli rację? – w protestowaniu,
- a od kiedy? – a od początku,
- a czemu? – aaa…, bo obiekt jest/nie jest supernowoczesny?,
(po przebrnięciu, że ten cały obiekt to kotłownia, na biomasę i przy ul. Szkolnej)
- jak to? to kto to postawił?! – jak to kto?! – Rencraft!
- jak to? to kto im pozwolił?! – jak to kto?! – ……………!!!
      Co i jak jest (a jak być powinno) pomiędzy dwoma firmami, to zupełnie drugorzędna sprawa i można przypuszczać, że Naczelna mają do biomasy, kotłowni i samych pieców stosunek dość chłodny. Gorąco ją łapie i łapy ma gorące dopiero, gdy pada hasło „gmina”. Wtedy jest to zupełnie inny rodzaj gminnego ciepłownictwa i ten akurat piec, w którym Naczelna sama jest palaczem. Niepodzielnie, z uprawnieniami, czy bez uprawnień, ale na pewno przez cały rok dba o sezon grzewczy. Trzeba jej oddać sprawiedliwość i przyznać, że ten jeden czerwony (niczym rozgrzany piec) akapit, bez wszystkich tych zdjęć złomu, maili, załączników wyjaśnień dyrektora Eurobiomassu, byłby nieprawdopodobny, gdyby nie był prawdziwy.   
      Kto nie wierzy, albo kogo znudziła rozwlekłość wywodu, niech przeczyta sobie co innego. Pierwsze zdanie krótkiego tekściku „Kto pali w szkolnych piecach?” leci tak: 
„Jak już wiadomo, piece w szkole Nr 2 są podobno wygaszone.”
Komu o tym wiadomo, Naczelna nie podają. Znaczy się, że wiadomo ot tak, w ogóle, powszechnie i wszystkim, czy może wiadomo Naczelnej? Zgodnie ze Słownikiem języka polskiego pod redakcją W. Doroszewskiego, który Naczelna (jako dyplomowana pani od polskiego) z pewnością zaposiadła z autografem, „wiadomo” to tyle, co „jest rzeczą znaną”, „jest oczywiste, jasne, zrozumiałe”.
Z kolei „podobno” dla Doroszewskiego (Naczelna z pewnością ma dwa słowniki!) to tyle, co „jak się zdaje, jak słychać, jak mówią; pono, ponoć”.
Co więc wiadomo? – Wiadomo, że podobno!
      Jeżeli Obserwator, źródło rzetelnej i skrupulatnie weryfikowanej informacji, donosi, że wiadomo, że podobno, to ma to taką samą wagę i znaczenie dla całości prezentowanej prawdy o gminie, jak jego przesławne dwie tony węgla na zimę.
- Jak powszechnie wiadomo, Naczelna mają dom z piecem, w którym podobno palą.
- Jest rzeczą znaną, że dom ma 160m2, a Naczelna szuflują, jak słychać, od listopada do kwietnia/maja.
- To oczywiste, jasne i zrozumiałe, że Naczelna ładują w centralne węgiel i te dwie tony ponoć starczą Jej na pół roku.
      Wszystko to jest święta prawda i niedowiarków Naczelna zapraszają do przybycia i podziwiania, jak w połowie lutego z dwóch ton została ponad połowa. Ten numer z chlebem i rybami znad Jeziora Galilejskiego, to przy węglowym cudzie znad Jeziora Duś zaledwie jarmarczna sztuczka!
Jeśli uwzględnić trzy rzeczy; jak Obserwator umie rozmnożyć swój węgiel i jak potrafi palić w swoim piecu, jak Obserwator podgrzewał przed referendum sprawę ciepła, oraz jak teraz troszczy się o ciepłownię i szkolnych palaczy, to wniosek nasuwa się sam. Czyżby to o ten etat Naczelnej chodziło?

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Głupawa marionetka z rzędu naczelnych


To żart?
Pisownia oryginalna, a wytłuszczenia są ode mnie

Już trzykrotnie dostawałem informację ze źródeł dobrze poinformowanych,że samozwańcza z naczelnych jeździ na bani.Kiedyś nawet czytałem post,w którym autorka prostowała tą informację,niemniej coś jest na rzeczy,bo historia się powtarza.Niedawno zatrzymała się przed przybytkiem Bachusa,pasażerowi postawiła lufę,sama walnęła piwko i pojechała dalej.Gdybym to ja z nią jechał..Wiedziałbym co zrobić...Choć tego nie praktykowałem- bo etyka mi zabrania- to tej suchej wiewiórze bym koło pióra narobił.Bo uważam,że jak się kimś mordę wyciera to trzeba się liczyć z retorsjami.A ona obraża nagminnie.To nie przypadek,że na naszym terenie się odnalazła.Miała problemy z wyszynkiem dużo wcześniej.Dlatego jest sama.A znałem jej ojca.Porządne panisko było.Ale ba.Tam skąd przyjechała,też życia abstynenckiego nie prowadziła.Ciekawe dokąd się teraz przeniesie?Bo widać wyraźnie,że to ciężki przypadek.W tych okolicznościach - zostanie tylko dworzec.Ale wtedy będziemy częściej czytać Piszanina.Tam przynajmniej nie ma tego chamskiego,wulgarnego języka.Swoją drogą.Jaka postać - taki język.I oświadczam.Kiedy dotrze do mnie następna informacja,że owa mość znów jeździ na bańce,to przedzwonię gdzie trzeba.Bez żadnych skrupułów.Skoro nie potrafi okazać szacunku innym,to należy to na niej wymusić.Nawet drastycznymi metodami.
Na wstępie informuję,że zawsze zajmuję jasne stanowisko w każdej sprawie.W przeciwieństwie do tej głupawej marionetki z rzędu naczelnych.Bo ta obraża wszystko i wszystkich.
W związku z wysterowaniem technicznym mojego bloga, mam już możliwość odbierania od państwa czytelników komentarzy o załączanych tekstach.Proszę jedynie o nie rzucanie kur...ami,skur...ami i innym badziewiem.W tym zakresie nie będziemy przebijać
obserwatora.Jeden taki w gminie wystarczy.
Co taka Grzybowska sobą prezentuje?Kto jej dał mandat do wypowiadania się na temat stanu wojennego? Co ona z autopsji o nim wie? Gdzie ją przetrzymywano?Oczywiście,oprócz przedszkola.  
Wstępnie potwierdzam ,że kontrola na zawartość alkoholu zatrzymanej kilka dni temu szefowej Obserwatora Anny G.wypadła dla niej niepomyślnie.Więcej napiszę w miarę napływu informacji od rzeczniczki Komendy Powiatowej w Piszu po godzinie 14.00.Informacje dotyczyć będą zawartości alkoholu we krwi kontrolowanej oraz daty i godziny zdarzenia.Tyle na razie w tej sprawie.
W ogóle,z tą postacią nic mnie nie łączy z chwilą jak zrezygnowałem z bycia u niej moderatorem Wspólnoty.Nie lubię bowiem, jak tuman poucza mądrzejszego i wycina jego teksty.
Co ciekawsze,nie szukałem o niej żadnych informacji,a napłynęło ich tyle,że mógłbym z tego tematu poprowadzić audycję.Bo ja mam naprawdę o kim pisać a ta postać to żaden dla mnie autorytet.Trochę początkowo buźkę moim nazwiskiem wycierała,niemniej obecnie jest dużo lepiej.Niektórzy dowcipkują,że ja w latach 80-tych na ziemię ruciańską wkroczyłem z KPN-em a ona w 2000-czych z PKWN-em.
Sprawdzę,dziękuję.Jeżeli tak było,to myślę,że straci w ten sposób wszystko.Opinię,niezależność,siłę przebicia itd. (chodzi o Biedronkę i krupnik)  Ja jedynie mam instynkt rozpoznawania ludzi z którymi mi nie po drodze.Mimo wszystko jej współczuję.To może być choroba.
Chciałem z nią o tym pogadać, ale gdzieś się ostatnio schowała. Mówili, że za trzonek od łopaty. Tego jednego jej zazdroszczę.

Czemu komentarze są usuwane? – pyta czytelnik, więc p. Edmund odpowiada:
Dlatego ,że tu nie Obserwator i debili się nie publikuje.Dlatego.Ten blog ma uczyć a nie ogłupiać.
No i teraz, gdy można przypuszczać , że Gryciuk ma iść na aut a "redaktorka" na rzecznika , czy nie obawia się Pan, że mając taką posadę i możliwości jakie się przed nią otworzą (także w powiecie za sprawą członkini zarządu powiatu) stanie Pan na straconej pozycji choćby w sprawie słynnego pozwu cywilnego na 25 tysięcy złotych, który został zapowiedziany? – pyta inny czytelnik
Na pewno nie będę zazdrościł p.Grzybowskiej awansu na rzecznika urzędu. Bo za robotę jaką robi referendarzom, jej to się należy, jak masło pszennej bułce. Podobnie było ze mną, kiedy wybory wygrał Gryciuk i nie budziło żadnego dziwienia. Każdy ma prawo zatrudnić tego, któremu ufa. Bo w całej tej marketingowej dla niej sprawie, jej wysiłek może przeważyć o być albo nie być referendum.
Za wpisy w obronie Jatkowskiej, jakie robiłem do niedawna, należy mi się uznanie i szacunek a nie publikowanie insynuacji. Dlatego nie życzę sobie, by pani Grzybowska, wkładała mi jakieś komunały w usta. (…) Jeżeli pani Grzybowskiej zależy, na tym referendum, i na naszych poprawnych stosunkach, to niech nie szuka we mnie wroga, bo na siłę go znajdzie. A wtedy będzie potrzebne, zbieranie nowych podpisów.
Dlatego sądzę, że naczelna portalu pani Andzia ma rozdwojenie jaźni, to nie znaczy, że muszę mieć ja. (…) Wzorem utartym przez lata, proponuje w związku z tym, by przypaliła raz globusem w rynnę, to może, coś zacznie w naszej dyskusji zazębiać. Bo jak na razie te panewy nie współgrają. A tak na koniec. Ja nie jestem nikomu nic winien, a już szczególnie - pieniędzy. Po za tym, mnie kamery w Biedronce nie nagrały, jak wynosiłem z niej jakiś ochłap, bo się tym brzydzę. Co najważniejsze, nie jeżdżę po pijanemu.
Ja tam byłem i pytałem tych ochroniarzy czy na tym filmie co dali policji do obejrzenia, to byłem może ja?.Zaczeli sie śmiać i powiedzieli że nie.
Grzybek może banować mnie od rana do wieczora z sobotami wolnymi włącznie. Mundek tak w ogóle, to pisał pod 16 stoma anonimami w zależności od potrzeb. Jak wszyscy tutaj. Ale Grzybek miał jego namiary oficjalnie, więc jaka to rewelacja,że wiedział. To jest tak samo, jak dać komuś numer telefonu, a potem się dziwić, czemu do nas dzwoni. Jak komentarz EAPA był zbieżny z jej - to puszczała. Jak nie to kasowała. Grzybkowa do mnie też pisze. to od czasu do czasu, zabieram głos w sprawie Grzybka i swojej na tzw. Obsrajtuchu. Też jako anonim i osłaniam ją własną klatą. Taki jestem. Ona mnie, ten tego, a ja - proszę. Nie mogę patrzeć,jak walą słabszego. Jak orają, tą drobną, upokarzaną, niewinną istotę.. Albo jej przyjaciółkę.. Wtedy mi ich żal.  
Ja z nią gram zawsze w krótką piłkę. Jak coś na mój temat bąknie, to odpalam i na kilka tygodni mam spokój.Ale przyznać muszę,że zdarza to się, bardzo rzadko, i poprawne normy wobec siebie zachowujemy.Jak na razie

O kolejnych sensacjach Obserwatora
Nie czytałem, bo to co tam napisane,wystarczy przeczytać w listopadzie i z dużą dozą prawdopodobieństwa przyjąc,że w podobnym stylu, będzie można poczytać w marcu. Tylko odwrotnie. Vide :kiedyś była niepoczytalna Ircia, ze swoim sesyjnym dezyderatem, a Zbysiaczek w porzo.Teraz Zbysiaczek be,a Ircia w porzo.
U Grzybowskiej, posucha tak znaczna,ze sam się o nią martwię. Od czasu do czasu, tam u niej coś przypalę, oczywiście w dobrej intencji, narobię trochę zamieszania i znów wracam na swoje śmiecie. Co by nie mówić Grzybkowa jest potrzebna na tym terenie. To ewenement. Kobieta nieprzemakalna.
Docierają do mnie sygnały, ze autorka drugiego bloga, funkcjonującego przez okrągły rok, znowu zaczyna wycierać niedomytą buźkę, piszącym swój blog Edem Pomichowskim. Biorąc to pod uwagę, zacznę od 1 września, wycierać japę panią Andzią. (…) Swoją drogą, gdyby samozwańcza naczelna, weszła w statystyki tego, co redaguję i zobaczyła, kto mnie czyta, to być może, tych farmazonów by nie pisała.
Andzia to stara podpucha. Ona jak coś chce, to trzeba najpierw wyczuć, co trzyma w zanadrzu. Na scysjach nie pyta o nic. Potem cos bąknie i jest zaskoczonadziwi, że druga strona, oceniając jej osobę, łączy ją sosołkiem i flaszkami. Mnie nie pokazują w takim świetle. Zaczynam być zazdrosny. Żyły dostaje. A co ja gorszy? Jaja jak berety. W jednym masz rację. Ira i Chandzia to niecodzienny duet. Obe sa zdolne. Wyjątkowo zdolne. Do wszystkiego. Takie sztuki, jakie one dają, nie każdy potrafi dawać. Wprost artystki w mieszaniu we łbach
Czy wiesz tumanie, ile musiałbym siedzieć przy kompie, by zrobić sobie 45 000 wejść ? Gówno wiesz. A Grzybkowa, to może być twoją idolką. Bo moją, na pewno nie. Bo kiedy ja pisałem, to ona chodziła do piątej klasy podstawówki. Ty jedynie wiesz,co żresz. Nic więcej.
Czy Mohel to aby nie sama Naczelna? – snuje rozważania jeden z czytelników
Wiem. To stara propagandziara z Salonu. Tam nie kierowali się etyką. Tam każdy pisał pod kilkoma nickami. Ten system przeniosła tutaj. Ba. Potrafiła sponiewierać Kaczyńskiego, kiedy w trumnie nie zdążył okrzepnąć. Zauważ, że kiedy nie ma jej w Rucianem, nie ma mohela. Wraca do Rucianego, widzi, że większość na portalu, ma uzasadnione pretensje, np. do Koszałka, nagle jest. I wali na odwyrtkę. To się nazywa podwójne zabezpieczenie. Na wypadek, gdyby coś poszło nie zgodnie z jej przewidywaniami. Spryciula. Mimo tych przewalających się flaszek. Pisze pan, bym się - tym gównem - nie przejmował. Dla mnie ta postać, to jak zeszłoroczny śnieg. Dziś jest - jutro jej nie ma. Bo chlory, prędzej czy później - tak kończą.
Powtarzam. Ona może mówić co chce. Aby tylko bredziła po trzeźwemu. A ona to robi - najczęściej nawalona. Za to zabrali jej prawo jazdy. Tu dodaje, że ta barwna postać, nie ma żadnego wyższego wykształcenia. Ma tylko skończone średnie. Powtarzam, UKOŃCZONE średnie. Na Obsrajtku udowodnili jej, że łże jak pies. Stworzyli fikcyjnie jej edukacyjną legendę, z nieistniejącymi profesorami włącznie. Poczekali na jej reakcję. Ta - to potwierdziła. Śmiechu było po cholerze. Potem szukała poparcia u Loczka, by potwierdził, że ją z tych wsdpólnych studiów pamięta. Ten zrobił zdziwioną minę i odparował, że takiej damy na jego roku nigdy nie było. Oj, wesoło było, wesoło. Dlatego, nieraz pisałem. Inteligencję, wrażliwość, uczciwość wynosi się z domu. W szkołach - ją się jedynie szlifuje. A tej kobiecie brakuje wszystkiego. Nie przepraszam, wszystkiego oprócz flaszki na co dzień. Z nią się czuje najlepiej.
To u niej normalka. Nie pisz nigdy nic złego o Siarze, a nie daj Boże, że był w stanie wojennym w ROMO. Od razu knebel. Paru próbowało. Nic z tego. O gorzale, rosołku i Biedronce, też nie. Blokada wyżej doopy. Ale, jak napiszesz w drugą stronę, choć byś łgał i mijał rażąco z prawdą -przechodzi. To u niej nazywa się wolna prasa. Taka wolna jak ona sama.
Ja dlatego, tak długo utrzymuje się na rynku, bo mam coś istotnego do przekazania. Ona natomiast, ma zawsze coś do napisania. Nie, nie do myślenia przy pisaniu. Do pisania dla pisania. Dewiza takich postaci, to obsrać, obsrać, przyprawić komuś mordę trolla, może akurat, coś do atakowanego się przyklei. To wiodąca przyczyna, tych zaciekłych ataków na mnie. Tylko, co oni mogą ?
Już Państwu tłumaczyłem,że ona puszcza to, co ona chce - a nie wy byście chcieli. Choćbyście używali poprawnej polszczyzny. Dajcie sobie z pisaniem do niej, na jakiś czas spokój. Niech pisze sama do siebie i sobie odpowiada. Uruchomi od czasu, do czasu mohela, to będzie ich dwóch w jednej osobie.
Sprawdzę rzecz dogłębnie. Jeżeli miał w rozmowie z Andzią inne intencje a jedynie ona tak to odebrała to jakoś to będzie to go tłumaczyć. Jeżeli lezie Andzi w zadek, to będzie to świasdczyc, o jego brakach, w kojarzeniu oczywistych faktów.braku całkowitego.Mną to także wstrząsnęło. To to samo, jakby on prowadził Akcję Wyborczę i na burmistrza zaproponował Byczego Łba, starego koryciarza. To to samo. Przyznaję, to mną wstrząsnęło. Choć tej popiers..j pisarce fantazji nie brakuje. Też fakt.

Pan Edmund radzi jakiemuś panu Lechowi”
Na razie prze pan do góry. To dobry prognostyk. Wzmianka u Andzi nie powinna, na ten autorytet zarzutować. Niemniej, warto z nią dać sobie spokój. Ona może na pana sprowadzić, jedynie nieszczęście. Tak jak sprowadzała wszędzie tam, gdzie się pokazała.
Jej miałkość się zemści bardzo szybko. Na dłuższą metę ludziom siać zamętu w głowach się nie da. Ona już nad blogiem nie panuje. Idzie na żywioł. Po prostu się gubi w tym co pisze. Bywają posty, podpisane raz naczelna a raz Kropka o identycznej treści. To dobrze nie wróży.
Kręci kaszane razem z tym niemogętnym debilem. Coś jej obiecali i takie tego efekty. Normalny człowiek wie, że takie żelastwo 30 metrow od okien sypialni, to bomba na niespotykaną skale. Ale jej to wisi.Jak ubóstwo cioci Krysi.Ważne aby ona na rosołek miała.
Andzia to filozofka, po piętnastu fakultetach, być może, wysiłek w nadstawianiu pupci za śmieciarza, ją tak zmęczył.Dlatego musi odpocząć. Inny znawca tematu twierdzi, że anelka ostatnio chlorzy.
Dlatego olewajcie obserwatorkę. Ja skończyłem z tym gównem, z dniem 1 grudnia. To tendenciara. U niej idzie to, co komuś nie zaszkodzi. Ale już O Siarze, Jatce, czy Śmieciuchu - NIC. Normalny knebel. Mam w dupie jej pojmowanie demokracji i etyki dziennikarskiej. To z grubsza wszystko.
Mam z nią bardzo lużny kontakt, przewaznie tylko podczas sesji.Ona robi swoje - ja swoje.
           Andula cieszę się, że wróciłaś. Pisz tylko delikatniej, bo znowu puszcze cię wpław, za kajakami opałka na Nidce.
 I Wy chcecie się Go pozbyć? Tak puścić wpław? Za kajakami? W życiu!
Wytłuszczenia się nie wytłuszczają. Prima aprilis?